Zachodniopomorskie ostatki

DZIEŃ 1 - 22.09.2009.

Kędzierzyn - Opole - Kluczbork - Ostrów Wielkopolski - Poznań - Piła - Wałcz - Piła - Białogard - Koszalin

Bilet:

Relacja:

Nadeszła jesień, dzień coraz krótszy więc i sezon wyjazdowy powoli się kończy. Na ostatni dłuższy wyjazd w te wakacje wybrałem się w zachodniopomorskie, aby pozaliczać ostatnie brakujące mi tam odcinki (z wyjątkiem Darłowa, którego nie udało się już dołączyć). Wyruszam osobówką Kędzierzyn-Wrocław o 6:02. Pierwotnie planowałem jechać tym pociągiem do końca a następnie KOTWICĄ bezpośrednio do Piły, ale wczoraj wieczorem przypomniałem sobie o alternatywnej opcji dojazdu przez Kluczbork i Ostrów, na którą się zdecydowałem, bo trasę przez Wrocław znam już niemal na pamięć. Mamy lekkie plecy, więc na wszelki wypadek zgłaszam przesiadkę na Kluczbork, chociaż widywałem że zawsze czeka. Tak jest i tym razem, niestety trafił się mniej wygodny SA103. Po godzinnej jeździe przez opolskie lasy jesteśmy w Kluczborku, gdzie następuje szybka przesiadka na kibelek do Ostrowa Wielkopolskiego, który oczekuje po drugiej stronie dworca. Pociąg w dniu dzisiejszym ma zmieniony rozkład jazdy i wydłużony postój w Ostrzeszowie celem krzyżowania. Gdyby jednak ktoś chciał wyjść na fotki może się nieźle naciąć, bo kibel ruszył chwilę przed wjechaniem drugiego pociągu w perony. Ta trasa to jedna wielka masakra, dosłownie co chwilę zmienia się tor i prędkość, która raz jest szybka raz wolna. W Ostrowie oczekuje na nas kibelek do Poznania, który również ma zmieniony rozkład z naszego powodu. Można też przesiąść się na klop do Wrocławia. Z Ostrowa do Poznania już nieco lepiej z prędkością, ale też rewelacji nie ma. Im bliżej Poznania tym pociąg bardziej się zapełnia. Sporo osób dobija w Jarocinie. W Poznaniu meldujemy się tuż przed południem. KOTWICA powinna już stać w peronach, ale okazuje się, że jest splecowana i przyjeżdża dopiero przed samą godziną swojego odjazdu. Wysiada masa ludzi, ale w końcu można wejść do środka. Niedługo po odjeździe mamy nieplanowy postój na semaforze przed Poznaniem Strzeszynem. Trasa do Piły jest raczej nudna, dopiero w rejonie Chodzieży robi się całkiem ładna. Mija się jeziora i pagórki. W Pile jesteśmy kwadrans po 14:00. Mam ponad godzinę oczekiwania na szynobus do Wałcza (który przyjedzie stamtąd o 14:36), więc spaceruję po stacji i focę jeśli coś się nawinie:


Po chojnickiej stronie dworca stoi sporo bohunów. W szynobusie do Wałcza powalającej frekwencji nie ma, tak jak się spodziewałem. Trasę obsługuje jeden z wielkopolskich SA132, za którymi nie przepadam ze względu na bardzo ciasne przejścia między siedzeniami (no ale coś za coś, dzięki temu uzyskano jeden dodatkowy rząd miejsc). Ruszamy o 15:29. Początkowo kierujemy się tak samo jak pociągi w kierunku Szczecinka czyli odbijamy lekko w lewo, żeby po niedługim czasie przejechać nad dwutorową linią do Krzyża. Linia w kierunku Wałcza odgałęzia się dopiero za posterunkiem Piła Północ. Co ciekawe nazwa ta przez cały czas figuruje na wyświetlaczach jako następna stacja mimo, że nawet nie ma tu postoju. Kurde czy to jest jakaś reguła, że zawsze te wyświetlacze działają nieprawidłowo ? ;-/ Niedługo później dołącza się do nas jakaś bocznica czy cuś, która przez pewien czas idzie razem z nami, a później znowu gdzieś odbija. Prędkość nawet nie jest zła, ale trudno żeby ta trasa poza samym Wałczem wygenerowała jakieś wielkie potoki bo przystanki są położone w szczerym polu. Budynki w większości zamieszkałe, przy niektórych porobiły się dość swojsko wyglądające gospodarstwa. W Wałczu 9 minutek czasu, więc wyskakuję na szybką sesję zdjęciową:


Budynek dworca nawet nie wygląda tak źle. W drodze powrotnej frekwencja podobna jak podczas jazdy z Piły. Tym razem w Pile szybka przesiadka, bo w momencie gdy wysiadam na sąsiedni peron już wjeżdża osobówka z Poznania do Kołobrzegu. Frekwencja wysoka, sporo osób wysiada w Szczecinku. Pociąg na chwilę pustoszeje, ale zaraz znowu się zapełnia bo na przystanku Szczecinek Chyże wsiada wielu pasażerów w tym prosiaki, które jedyne co potrafią robić to jarać pety w przedsionku zaśmiecając go słonecznikiem i popiołem z tychże petów. Na szczęście powysiadali w następnych wioskach. W Dalęcinie mijamy się z osobówka w kierunku Szczecinka, która nie wiadomo czemu stoi sobie na stacji z zamkniętymi drzwiami. Moja podróż tym pociągiem kończy się w Białogardzie:


Kibel ma tu pół godziny postoju a ja 1,5 godziny czekania aby podjechać ostatnie 24 km do celu mojej dzisiejszej podróży. Po uruchomieniu IR Poznań-Słupsk nie kursuje już REGA o 20:10 mimo że hafas normalnie ją pokazuje. Robię sobie spacerek na starówkę aczkolwiek białogardzkie ulice o tej porze są już średnio ciekawe. Z tym IR Poznań-Słupsk to w ogóle jest ciekawie. Kursuje za REGĘ, więc na logikę powinno się na odcinku Słupsk-Białogard honorować w nim bilety na osobówki. W Internecie jest napisane tylko o honorowaniu jednorazówek, okresowych już nie. PKP PR odpisało mi jednak, że honorowane jest wszystko co ważne na osobówki. Z kolei na rozkładach stacyjnych nie ma o tym żadnej informacji, a kasjerki też nic nie wiedzą i uparcie twierdzą, że obowiązują bilety na InterRegio. Po prostu czeski film. Planowałem pojutrze jechać tym pociągiem, ale w takiej sytuacji pojadę wcześniejszą osobówką, aby mieć święty spokój, a przy okazji obfocić stację Białogard. W końcu doczekuję mojej RADWI, którą podjeżdżam do Koszalina, gdzie kończy się dzisiejszy dzień.

DZIEŃ 2 - 23.09.2009.

Koszalin - Łobez - Runowo Pomorskie - Ulikowo - Kalisz Pomorski - Stargard Szczeciński - Runowo Pomorskie - Szczecinek - Kołobrzeg - Koszalin

Bilet:

Relacja:

Dziś główny dzień zaliczeniowy. Z Koszalina wyruszam o 6:12 osobówką Słupsk-Szczecin, na której zjawił się pojedynczy kibelek full plastik. Na tej trasie takie składy raczej nie są normalnością, ale teraz wszystko jest wywrócone do góry nogami ze względu na KKA między Łobzem a Runowem Pomorskim, z którego ja też skorzystam właśnie podczas tego przejazdu. Tak więc w Łobzie cały pociąg przesiada się do 3 autobusów stojących przed budynkiem dworca:


Dociera kierpociowa i możemy ruszyć. Nie zajeżdżamy do Lęsięcina - przystanek znajduje się na szosie. Można jeszcze wysiąść na ponadplanowym przystanku w Węgorzynie, w którym jest stacja ale znajduje się na trasie Runowo-Szczecinek. Niedługo później docieramy do Runowa Pomorskiego:


Na stacji oczekuje już na nas SPOT. Rozkład jest ułożony z rezerwą, więc mamy chwilę czekania aż nadejdzie zmieniona godzina odjazdu. Jedziemy później w stosunku do pierwotnego rozkładu, więc aby złapać szynobus do Kalisza Pomorskiego nie mogę dojechać do Stargardu tylko muszę wysiąść w metropolii Ulikowo. Takiego zadupia jeszcze nie widziałem ! Stacja w szczerym polu, wkoło świszczy wiatr. Obok peronów marna buda z zabitymi oknami dumnie robiąca za budynek dworca, na której można znaleźć rozmaite rozkłady jazdy z dawnych lat, tylko nie aktualny. Ten znajduje się na specjalnej tabliczce na peronie jakie znajdują się na większości stacji w zach-pomie. Fotki:


Po kilku minutach zjawia się SA103 do Kalisza. Po kierpociu widać, że jest lekko zdziwiony faktem, że ktoś tu wsiada. :P Frekwencja nie jest wysoka, ale na każdej czwórce ktoś siedzi. Trasa trochę polna trochę leśna, generalnie nic ciekawego. Część pasażerów wysiada na stacyjkach po drodze, jakieś pojedyncze jednostki też wsiadają. Prędkość podobnie jak na odcinku z Piły do Wałcza nie należy do najgorszych, no w końcu to ta sama linia. Zapewne na wielu trasach szynobusy zyskują na tym, że są lekkie i mogą jechać szybciej niż tradycyjne składy. Stacja Kalisz Pomorski ma 2 perony, ale budynku dworca nie stwierdziłem. Linia z Choszczna wygląda na częściowo rozkradzioną. My odbijamy w lewo od linii do Piły na linię w kierunku Złocieńca, która jest przejezdna do kolejnego przystanku Kalisz Pomorski Miasto, gdzie pociąg kończy bieg. Miasto to to jest właściwie tylko z nazwy, bo mieści się w sumie na odludziu. Budynek dworca zamieszkały. Zaraz za przystankiem jest kozioł oporowy i tor znika w chaszczach. Nie ma sensu nigdzie się stąd ruszać, więc pół godziny czasu wykorzystuję na zrobienie paru zdjęć:


Następnie wyruszamy w drogę powrotną. Oprócz mnie i kierpocia jedzie jeszcze aż jedna pani, tak więc frekwencja powalająca. No ale nie ma co się dziwić przy 3 parach i to w dodatku o średnio ciekawych godzinach. Tym razem nie muszę już wysiadać na stacji gdzie hula wiatr, ale mogę dojechać do Stargardu Szczecińskiego, gdzie mam godzinę czasu, którą poświęcam na obejrzenie stacji oraz najbliższej okolicy:


W międzyczasie na stację przybywa TLK BARBAKAN do Krakowa, który na klapkach widnieje jako Posp. BARNIM. Takiego pociągu w ogóle nie ma w tym rozkładzie jazdy. Zresztą znalezienie jakiegokolwiek błędu na klapkach w Stargardzie nie jest trudnym wyczynem. Za to w przejściu podziemnym przykład jak można sensownie wykorzystać grafitti do upiększenia jakiegoś miejsca. Niech to będzie przesłanie dla wszystkich sprejowych pseudo artystów-malarzy, którym wydaje się, że jedyne miejsce gdzie mogą eksponować swój "talent" to pudła i szyby kibli. W końcu przyjeżdża moja INA relacji Szczecin-Słupsk:


Do już nabitego pociągu dosiada sporo ludzi, ale udaje mi się znaleźć dobre miejsce w członie 1 klasy. Jadący obok mnie dwaj panowie komentują różne kolejowe sprawy i wygłaszają teorie typu "skoro w Ulikowie wysiadły tylko 2 osoby to pociąg nie powinien się tu zatrzymywać". Mamy leciutkie plecy, więc na wszelki wypadek zgłaszam moją 4-minutową przesiadkę na pociąg do Szczecinka. W Runowie Pomorskim wszyscy opuszczają pociąg. Część osób przesiada się na KKA do Łobza, a ja wraz z grupą ok. 30 osób na SA110 do Szczecinka, który oczekuje przy peronie 1A będącym przedłużeniem peronu 1:


Gdy wszyscy zajęli miejsca możemy ruszyć na zaliczenie trasy Runowo-Szczecinek. Sporo uczniów wysiada na pierwszym postoju w Węgorzynie. Kto wie czy nie lepiej byłoby im teraz jechać łobeskim KKA zamiast tym pociągiem. Trasa wiedzie przez Pojezierze Drawskie, więc jest całkiem ładna, z lasami i jeziorami. W Szczecinku jesteśmy po 15:00 więc na stacji ruch. Przy sąsiednim peronie oczekuje skład do Chojnic oraz wjeżdża moja KOTWICA do Kołobrzegu - ten sam kibel, który wczoraj jechał jako KOTWICA do Wrocławia:


Ruszamy teraz trasą, którą jechałem wczoraj. Szczecinek Chyże - znowu masa osób. Od Białogardu zaliczam, ale trasa niczym nie wyróżnia się od innych tras w okolicy. Typowo nadmorska. Na samym finiszu mijamy kołobrzeskie blokowiska i wjeżdżamy na stację końcową. Mam godzinę czasu. Spotykam się tu z kol. Ziemowitem (ic_kołobrzeg), z którym udaję się na krótki spacerek do plaży i z powrotem. Idąc kładką mam okazję sfocić podstawiające się w perony USTRONIE. Po powrocie na dworzec na fotki załapuje się jeszcze KRAKOWIANKA z Krakowa oraz osobówka do Szczecina i moja do Koszalina:


Kibelek z dość ciekawym obiciem ścian, nie spotkałem się jeszcze z takim:


Frekwencja marna, ale w osobówkach na tej trasie chyba zawsze tak jest. Stajemy tylko na wybranych stacjach. W Ustroniu Morskim mamy fikcyjną aktualnie mijankę z POBRZEŻEM, które teraz jeździ sporo później, w Mścicach z kolei stoi jakiś pusty i wygaszony klop. W Koszalinie jestem o 19:00 i tak kończy się dzisiejszy dzień.

DZIEŃ 3 - 24.09.2009.

Koszalin - Białogard - Piła - Krzyż - Poznań - Wrocław - Kędzierzyn

Bilet:

Relacja:

Czas na powrót do domu, podczas którego trzasnę sobie jeszcze odcinek Piła-Krzyż. Wyjeżdżam po 7:00 osobówką Słupsk-Białogard, która przywozi do Koszalina sporo uczniów:


Po krótkiej jeździe jestem w Białogardzie, gdzie mam godzinę czasu. Wykorzystuję ją na skonsumowanie śniadanka oraz obfocenie stacji:


W międzyczasie przybywa IR Słupsk-Poznań oraz GRYF ze Szczecina do Olsztyna. Z powodu robót skład zaczyna bieg w Świdwinie (dokąd dowozi ludzi KKA z Runowa) co jest uwzględnione na tablicy kierunkowej. Jestem w szoku, że prestiżowa spółeczka interesuje się takimi szczegółami ! Niedługo po IR przybywa KOTWICA do Wrocławia, którą jest znów zmodernizowany kibelek. Na razie w pociągu pustawo. W Tychowie mijanka z klopem do Kołobrzegu:


Przystanek Szczecinek Chyże naprawdę mnie zadziwia - znów wsiada tam pełno osób. Szczecinek "zwykły" jeszcze dobija i na dalszym odcinku do Piły frekwencja całkiem dobra. W Pile tym razem mam ponad 2 godziny czasu, więc zmuszony jestem nudzić się na peronowej ławce. Nudy przerywa jedynie KOPERNIK do Szczecina i Kostrzyna, któremu zmieniają loka oraz dwa gagarki, które załapały się na fotę. Ok. 13:00 zostają podstawione szynobusy do Wałcza i mój do Krzyża. Fotki z Piły:


Pociągiem jedzie już trochę uczniów, ale z pewnością na późniejszych kursach będzie ich więcej. Po wyjeździe ze stacji kierujemy się na wprost dwutorową niezelektryfikowaną linią. Po chwili przecinamy jednotorowy szlak do Szczecinka. Trasa wiedzie głównie przez pola i często poprowadzona jest po wysokich nasypach. Największa wymiana podróżnych w Trzciance. W Krzyżu wjeżdżamy na peron 4, przy którym oczekuje lubuski szynobus do Kostrzyna. Jako, że pierwszy raz mam okazję przesiadać się na tej stacji zwiedzam ją sobie dokładnie:


Hol dworca bardzo skromniutki. Klapki nie znają takiej kategorii pociągu jak IR, dumnie pokazują ten pociąg jako POSP. Po południowej stronie dworca stoją sobie pojedyncze człony różnych EN57. Ciekawie ukrytą kanciapę mają panowie sokiści z tej stacji. Budka znajduje się pod schodami na peronie 2. Na fotki załapują się 2 gagarki Orlenu oraz TLK GAŁCZYŃSKI do Szczecina. Na stacji zjawia się również KOPERNIK do Warszawy, któremu na odjazd zostaje zapowiedziane 60 minut opóźnienia. Moja osobówka do Poznania to ED72. 7 minut przed nią odjeżdża IR Szczecin-Poznań, którym jest zwykły skajowy kibel. Panowie PR-owcy, nie powinno to być na odwrót ? Ruszamy z malutkim poślizgiem, bo chyba panowie sokiści utrudniali życie komuś z końca składu. Dla mnie jest to sytuacja średnio komfortowa, ponieważ w Poznaniu mam 5 minut czasu na przesiadkę. Przy kontroli zgłaszam więc ją miłemu kierpociowi, od którego dowiaduję się, że nie wiadomo czy będą trzymać bo... w Poznaniu 5 minut to nie jest skomunikowanie !!! Jakoś na wszystkich innych węzłach takie przesiadki nie są niczym nadzwyczajnym, no ale Poznań jak widać się rozzuchwalił po tym jak w czasie modernizacji PWK można było legalnie zrywać skomunikowania na tej stacji. Pociąg jest typowym pociągiem szkolno-pracowniczym. W Szamotułach i Wronkach wsiadają spore grupy osób, żeby powysiadać zaraz na kolejnych mniejszych stacyjkach. Kilkuminutowe opóźnienie uparcie się utrzymuje. Dopiero przed samym Poznaniem Głównym udaje się zgubić 2-3 minutki. W dodatku wałbrzyski kibel oczekuje przy tym samym peronie, więc nawet mam jeszcze czas aby sfocić oba składy:


Dwie zmodernizowane jednostki wypełnione uczniami i ludźmi wracającymi z pracy, więc do Mosiny muszę zadowolić się przedsionkiem. Do Leszna jesteśmy przyspieszeni, więc nie zatrzymujemy się na niektórych stacyjkach. Za Lesznem w pociągu robi się pustawo. We Wrocławiu jesteśmy o 19:03 i mam teraz czekanie do 21:00. Szwendam się więc bez celu po dworcu, zaglądam też do McDonald's. O 21:00 wyruszam osobówką do Opola, która według dodatku jedzie bezpośrednio do Kędzierzyna i faktycznie tak się dzieje. W domu jestem po 23:00 i zakańczam ten wyjazd.