Wycieczka do Trzebnicy
16.10.2009.

Kędzierzyn - Opole - Wrocław - Trzebnica - Wrocław - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

16 października postanowiłem zaliczyć sobie reaktywowaną niedawno linię Wrocław Psie Pole - Trzebnica. Z Kędzierzyna wyruszyłem o 8:02 osobówką Racibórz-Wrocław. Po 45 minutach jazdy dotarłem do Opola i udałem się na zajęcia. Na dworzec powróciłem o 12:45. Nie wjechał jeszcze opóźniony IR do Wrocławia, więc nas przeganiają na peron 2 gdzie wjeżdża osobówka Kędzierzyn-Wrocław. Łapiemy małe plecy bo przepuszczamy wspomniane IR, a następnie wyruszamy do Wrocławia. Niestety w połowie drogi zaczyna lać. W Brzegu prace idą pełną parą. Od strony Wrocławia pracownicy wiercą coś ogromnym wiertłem, które pracuje tak głośno, że nawet ludzie w pociągu zatykają sobie uszy, gdy je mijamy. We Wrocławiu jestem o 14:30. Udaję się do McDonald's celem zakupu frytek, a następnie szwendam się po dworcu. Coś się musiało stać ponieważ pociągi z Jeleniej Góry mają duże opóźnienia (200 i 80 minut). Pierwsza osobówka czyli SZCZELINIEC, który miał tu przybyć po 11:00 zjawia się ok. 15:00 i z powodu opóźnienia kończy bieg. Podobnie jest chyba z SUDETAMI. SZKLARKA, która przybywa niedługo później jest już normalnie dołączana do części kłodzkiej. Ok. 15:30 zjawia się kol. Semaforek, który potowarzyszy mi już do końca tego wyjazdu. Gdy zwalnia się tor przy peronie 5, zostaje podstawiony nasz szynobus do Trzebnicy, którym jest SA132-002:


Frekwencja już od głównego jest dobra, większość czwórek pozajmowana. Po wejściu do pociągu od razu czuć, że to nie PKP. Zaraz po odjeździe sprzedaż biletów z elektronicznego terminala, kierownik pociągu miły i uprzejmy, odpowiada na każde zapytanie pasażerów. A zainteresowanie jest spore, ludzie pytają o aktualne godziny odjazdów, a także o nowy rozkład. W Mikołajowie i Nadodrzu dosiadają kolejni podróżni w tym 2 kolegów, którzy potowarzyszą nam na odcinku Nadodrze-Trzebnica-Nadodrze. Szynobus jest pełniutki. Między Nadodrzem a Psim Polem gdzie jeździ się po jednym torze na mamy nieplanowe postoje (m.in. w Sołtysowicach), bo "jest bałagan" i musimy przepuścić towara. Wygenerowaliśmy przez to +10. Po odjeździe z Psiego Pola odbijamy w lewo na linię do Trzebnicy. Linia biegnie przez wrocławskie przedmieścia. Na obrzeżach Wrocławia są 2 przejazdy kolejowe, na których kierpoć musi wyjść z szynobusu i zatrzymać samochody. Peron we Wrocławiu Zakrzowie nowiutki. Dalej linia biegnie przez pola. Przystanki za Wrocławiem estetyką nie grzeszą. Przed samą Trzebnicą przejeżdżamy przez "tunel z drzew", które momentami rosną na tyle gęsto, że w szynobusie zapada półmrok. Siedzieliśmy dość daleko od drzwi, więc nie udało mi się sfotografować tłumu jaki wysypał się z pociągu na trzebnicki peron, a szkoda. Dworzec odnowiony, przypomina niektóre ładnie odpicowane budynki na czeskich stacyjkach. Hol dworca jeszcze nieczynny, ale będzie tam kasa biletowa. Większość budynku zajmuje przychodnia lekarska. Mamy 40 minut czasu, więc udajemy się też obejrzeć okolice dworca. Przy okazji zwiedzamy bazylikę Św. Jadwigi. Po powrocie wykonujemy jeszcze parę fot. Zdjęcia z Trzebnicy:


Na peronie ujawnili się też inni MK, którzy podróżowali tym pociągiem. W drodze powrotnej usadawiamy się wszyscy razem, więc na przodzie szynobusu panuje iście MK-owska atmosfera. :) Widać, że ludzie z tych okolic jeszcze nie przyzwyczaili się do powrotu pociągów, ponieważ na jednym z przejazdów jakiś samochód prawie wjechał nam na drogę, ale zdążył się wycofać. Nawiązujemy rozmowę z kierpociem, który oprócz tego, że pracuje jako kierpoć okazuje się być jakąś dość ważną personą w KD. Można więc poruszyć w rozmowie różne ciekawe kwestie dotyczące tej spółki. Od nowego rozkładu na linii do Trzebnicy będzie 9 par, spółka przejmie także odcinki Zebrzydowa-Jelenia Góra i Węgliniec-Zgorzelec, na którym znacznie poprawi ofertę. W Zakrzowie chwila postoju w oczekiwaniu aż Hundsfelde da nam wjazd. W Nadodrzu żegnamy towarzyszy. Nasza podróż z KD kończy się na peronie 1 dworca głównego. Przechodzimy na peron 2, gdzie spotykamy koleżankę Semaforka i wspólnie oczekujemy na podstawienie kibla raciborskiego. Tłumek na peronie niebezpiecznie rośnie. W końcu na kilka minut przed odjazdem zostaje podstawiony zmodernizowany klop i rozpoczyna się szturm na niego. Na szczęście mojemu towarzyszowi udaje się dorwać dla nas 3 miejsca, więc siedzimy, ale frekwencja to co najmniej 130 %. Ludzie cisną się w przedsionkach i pomiędzy siedzeniami, większość ma ze sobą spore toboły. Podróż do Kędzierzyna upływa spokojnie. Tam żegnam się z Semaforkiem i jego koleżanką i udaję się do domu.