Śnieżne kółeczko regionalne
14.01.2010.

Kędzierzyn - Gliwice - Paczyna - Krupski Młyn - Lubliniec - Kluczbork - Wrocław - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Rzadko zdarza się, że przybywa mi do zaliczenia coś bardzo blisko domu. Tym razem jednak tak się stało w związku z uruchomieniem przez PR pociągów IR BARBAKAN i ADAM MICKIEWICZ oraz skierowanie ich z Gliwic do Lublińca trasą przez Paczynę, Toszek Północny i Krupski Młyn. W okresie świątecznym jakoś tak wyszło, że nie miałem na to czasu, a potem przyszła zima i kolej zaczęła szwankować. No ale koniec ważności Regio Karnetu (kupionego jeszcze wtedy gdy nie wiedziałem, że będę mieć taką fajną rzecz jak REGIO Karta) nieuchronnie się zbliża, więc w czwartek 14 stycznia postanowiłem zaryzykować i wybrać się na kółeczko, tym bardziej, że opadów nie stwierdziłem a i informacje w necie napawały optymizmem (do rana miały być usunięte wszystkie utrudnienia). Aczkolwiek jestem przezorny więc z Kędzierzyna do Gliwic wyruszyłem z godzinną rezerwą czyli o 7:02. Frekwencja z początku średniawa, znacznie poprawia się w Rudzińcu, gdyż jest to pociąg szkolny. Trasy nie ma co opisywać: ciemno i nudno. :P W Gliwicach sprawdzam jaka jest sytuacja z trasą do Katowic. Osobówki mają półgodzinne plecy, ale dalekobieżne przyjeżdżają planowiutko, więc raczej jeździ się już bez objazdu. Z racji dużej ilości czasu udaję się do położonej obok dworca galerii FORUM celem skorzystania z dobrodziejstwa jakim jest bezprzewodowy Internet. Na dworzec powracam po 9:00. Uzyskałem wcześniej informacje, że barbi wyjechał z Katowic +15 (w tym 10 zmiany czasowej), więc zakupuję bilet do Lublińca i tym samym pierwszy nowy blankiet PR trafia do mojej kolekcji. Za bilet trzeba odrobinę przepłacić, gdyż system trasuje na 79 km, podczas gdy w rzeczywistości jest 51. Na pragotronach w holu, w wyniku zacięcia się klapki BARBAKAN wypisany przez Strzelce Opolskie i Opole, dość niefortunny błąd. Vlak zjawia się ok. 9:35, niestety dziś trafił się zwykły skajowy kibel:


Frekwencja nie powala, więc bez problemu znajduję miejsce z dostępem do okna po obu stronach. Do Łabęd jazda trasą, która już dziś przyjechałem, a następnie odbijamy na linię w kierunku Strzelec Opolskich. W Pyskowicach na chwilę stajemy na semaforze. Dziwię się PR dlaczego nie wprowadziły tu postojów handlowych dla IR. Kierpoć kilku osobom poświadcza bilety i wypisuje nowe. Za Paczyną przejeżdżamy pod trasą z Rudzińca Gliwickiego do Lublińca, do której niedługo się dołączymy. Jedziemy pomiędzy jednym a drugim torem linii strzeleckiej, wspinając się po nasypie, aby w końcu przeciąć prawy tor do Strzelec. Nasza linia też jest dwutorowa, ale drugi tor raczej nieużywany, bo przykryty gęstą warstwą śniegu, a na sieci masa śniegu i lodu. Prędkość bardzo marna. Po jakimś czasie z prawej strony dochodzi trasa, pod którą niedawno przejeżdżaliśmy. Dołącza się do nas bezkolizyjnie i tym samym osiągamy stację Toszek Północny:


Przejeżdżamy na lewy tor i nasza prędkość trochę wzrasta. Trasa biegnie głównie przez totalne odludzia. Na jednym z przejazdów panowie z PLK w pomarańczowych kamizelkach coś robią. Mijamy kolejną nastawnie, która nie ma oznaczeń, domyślam się, że jest to Czarków:


Po wjeździe na stację zatrzymujemy się. Powinna tu nastąpić mijanka z IR ADAM MICKIEWICZ, więc byłem przekonany, że to jest powód naszego postoju. Po chwili jednak zjawia się kierpoć i oznajmia, że będziemy tu stać ok. pół godziny w celu oczekiwania na spalinówkę, która przeciągnie nas, bo "dalej nie ma sieci". Ups. :P Czyli jednak nie uporali się z tym oblodzeniem, mimo zapowiedzi. Tak więc stoimy sobie na stacji Czarków, a raczej na tym co z niej zostało:


Oczywiście organizacja przeciągania składu spalinówką (tym bardziej że utrudnienia na tej trasie są chyba od kilku dni) jest tak niezwykle trudną operacją logistyczną, że zgodnie z naszymi przewidywaniami gdy mija pół godziny nic się nie zjawia. Podobnie jest po godzinie i po 1,5 godziny. Za to ogrzewanie działa jak zwariowane. :P Pasażerowie i drużyna zaczynają się niecierpliwić. Nawet sama dyżurna nie potrafi udzielić konkretnych informacji. Żyć nie umierać, stoimy na kompletnym odludziu i nikt nic nie wie, jak to u nas. :D Zacząłem lekko przysypiać, lecz obudziłem się gdy przez przedział przemaszerowali kierpoć z mechanikiem w kurtkach. Kilka sekund później o godzinie 12:15 za oknem przejechała stonka z ADAMEM MICKIEWICZEM na haku, nawet nie zdążyłem zrobić foty, mimo że byłem w pogotowiu przez wcześniejsze 1,5 godziny. :( MICKIEWICZ został wyciągnięty gdzieś dalej i po jakimś czasie stonia wróciła luzem:


Jeszcze tylko założenie sprzegu, podpięcie do składu i w końcu po 2 godzinach postoju możemy opuścić ten znienawidzony już dziś przez wszystkich Czarków:


Dalsza część trasy jest w większości leśna. Niedługo po odjeździe z Czarkowa przecinamy się z linią Fosowskie - Tarnowskie Góry, zaraz potem wchodzi łącznica ze stacji Borowiany i tak osiągamy Krupski Młyn:


Za tą stacją, na szlaku foci nas jakiś dziadek. :) Później mijamy jeszcze Kokotek ze zdewastowaną nastawnią i czymś co kiedyś mogło być budynkiem stacyjnym:


Następnie posterunek odgałęźny Droniowiczki i rozpoczynamy wjazd do Lublińca. Bezkolizyjnie łączymy się z linią z Katowic, jest też możliwość wjazdu na linię do Częstochowy. Przed stacją stajemy na semaforze na dłuższą chwilę. Po chwili to samo spotyka towara zaprzęgniętego w ET41. Po drugiej strony mija nas wjeżdżający do Lublińca TLK Białystok-Wrocław holowany przez SM31. W końcu dostajemy wjazd na stację. Wysiadam tu pierwszy raz, więc urządzam sesję zdjęciową:


W kierunku Częstochowy SM31 zabiera na haku kolejny pociąg TLK. BARBAKAN po pozbyciu się stonki udaje się w dalszą drogę do Szczecina mając jedyne 160 minut opóźnienia. :P Pierwotnie miałem jechać o 11:37 do Kluczborka. Postanawiam kontynuować założony plan, tyle że przesunięty o 2 godziny. A więc po 20 minutach oczekiwania wsiadam w lekko splecowany kibel Katowice-Kluczbork, którym jadę do stacji końcowej. W pociągu pustawo mimo, że jest już pora szczytowa. W Kluczborku na tor zwolniony przez mojego kibla wtacza się skład katowicki stojący wcześniej przy drugim peronie, który pojedzie jako osobówka do Wrocławia. Niestety full plastik i full uczniów. Po drugiej stronie dworca stoi klop do Ostrowa oraz SPOT zaprzęgnięty w stonkę, pewnie zdefektowany. Fotki z Kluczborka:


Ruszamy planowo, ale po chwili zatrzymujemy się, zdaje się, że kibelek nam zdechł. Mechanik udaje się do szafy WN, po chwili dołącza też do niego kierpoć. Za jakiś czas wracają, kierpoć składem, mechanik torami. :P W Wołczynie wysiada cała uczniowska hołota. Jadący w moim przedziale kolejarze opuszczają pociąg na kolejnych stacyjkach. W Namysłowie kolejna partia uczniów. Prędkość w zdecydowanej większość marna. Kolejna duża dostawa pasażerów to podwrocławska Oleśnica. Za Długołęką okazuje się, że student jadący na czwórce obok jedzie na bilecie miesięcznym, którego ważność skończyła się wczoraj, chociaż on był przekonany, że kończy się dziś. Na szczęście konduktor okazał się człowiekiem i umożliwił mu zakup biletu. We Wrocławiu przesiadka na kibel do Kędzierzyna. Niestety PR mnie dziś nie rozpieszcza - znowu full plastik. :( Słyszę też zapowiedź, że IR WIELKOPOLANIN do Poznania w dniu dzisiejszym został odwołany. A innego IR na tej trasie już dziś nie ma... Do Opola jazda bez żadnych problemów. W Opolu chwilę po nas przybywa IR KRAKOWIANKA, który nas wyprzedza - opolski SPOT. Koło składu kręcą się panowie w pomarańczowych kamizelkach i świecą latarkami pod pudło. W efekcie vlak doznaje 5 a potem 10 minut opóźnienia i z takim rusza. Opóźnia to również nas o 5 minut, które zwiększamy do 15 stojąc prawie 10 minut przed Groszowicami. W Kędzierzynie jestem ok. 20:15.