Wycieczka w góry
25-27.08.2005.

Trasa:

Bilety:

Relacja:



DZIEŃ 1

Z Kędzierzyna do Krakowa postanowiłem pojechać jakimś pociągiem PKP IC żeby wykorzystać Latawca , na którym jeżdże całe wakacje. Najbardziej odpowiadał mi TLK "WIELKOPOLANIN". Ponieważ ma on tylko dwie dwójki, chcąc jechać przy oknie miejscówkę zakupiłem parę dni wcześniej będąc na wczasach w Łebie. Pociąg przyjeżdża punktualnie. Mój wagon jest w nowym malowaniu, jednak w środku syf taki jak w Ex "OPOLANIN" ;-(. Jazda do Krakowa bez żadnych przeszkód, niestety odczuwalne już jest pogorszenie się stanu torów na odcinku Katowice-Kraków (pociąg wlecze się niemiłosiernie). W Krakowie tradycyjnie mała przerwa, spacer na rynek. Wcześniej jednak zaopatruję się w bilet do Ptaszkowej. Postanowiłem kupić w kasie PKP IC, żeby w mojej kolekcji znalazł się blankiet z ichniejszego nowego terminalu ;-). Po powrocie z rynku kupuję jeszcze bilet z Ptaszkowej do Nowego Sącza na następny dzień, bo w Ptaszkowej jest tylko kasa fiskalna z zielonymi blankietami, za którymi nie przepadam (no cóż, każdy MK ma jakieś swoje fanaberie... ;-) ). Następnie udaję się na peron 1, gdzie podstawiony już jest mój EN71 do Krynicy. Skład syfiasty, ale na szczęście miękkie siedzenia. Odjazd o 13:55. W moim przedziale złapano dwóch gapowiczów. O ile kobieta przyjęła mandat bez większych awantur, to mężczyzna wydzierał się na konduktora przez ok. 15 minut nie dając mu dojść do słowa ;-P W Tarnowie w pociągu trochę się rozluźniło. Na sąsiednim torze łączą Posp. "BIESZCZADY" rel. Rzeszów/Krynica/Zagórz - Gliwice. Pozostała część trasy również odbyła się bezprblemowo. Ostatnio na trasie Tarnów-Nowy Sącz było dużo remontów (wnioskując z ogłoszeń o zastępczej komunikacji autobusowej, jakie były w internecie) i faktycznie wydawało mi się, że gdzieniegdzie pociąg jedzie szybciej niż dotychczas. W Bobowej kolejna niespodzianka... tunel, którego wcześniej nie było ;-) Jeszcze nie całkiem skończony. Na odcinku Grybów-Ptaszkowa jedziemy po torze niewłaściwym z powodu remontu. Wysiadam w Ptaszkowej i pierwszą rzeczą, którą robię jest sfocenie pociągu w kierunku Tarnowa oczekującego na mijankę z moim pociągiem. Następnie powitania z rodziną, która przyjechała na dworzec i jazda do ich domu na nocleg. Na tym zakończył się pierwszy dzień wycieczki.

DZIEŃ 2

Pobudka przed 9:00. Śniadanko, a następnie udaję się na stację (idę torami, tak jak wszyscy z tej częsci wsi, aby zaoszczędzić sobie drogi, nie bierzcie ze mnie przykładu ;-) ). O 9:25 przyjeżdża osobówka, którą jadę do Nowego Sącza. W Nowym Sączu odwiedzam rodzinkę i tak upływa większość dnia... Pociąg powrotny do Ptaszkowej mam o 17:31, jednak zjawiam się na dworcu trochę wcześniej celem zakupienia garści biletów na dzień jutrzejszy. Najpierw kupuję bilet do Ptaszkowej na dzisiaj a potem na jutro bilet z Ptaszkowej do Muszyny oraz bilet ze Zwardonia do Kędzierzyna. Chciałem też kupić przejściówkę z Muszyny na Słowację, po cenie specjalnej, ale KURS 90 wywalił cenę ponad 20 zł, więc podziękowałem. Być może z ceną specjalną da się kupić tylko w Muszynie i Krynicy. Przekonam się jutro... Następnie cykam kilka fotek z kładki nad peronami. W międzyczasie przejeżdża pociąg z Krakowa do Krynicy. Mój pociąg przyjeżdża punktualnie, obsługiwany jest zmodernizowanym EN57. Myślę sobie fajnie gdyby ten skład jechał jutro rano do Muszyny... Wysiadam w Ptaszkowej i udaję się do domu tym samym stalowym szlakiem co rano ;-) I na tym kończy się dzień drugi.

DZIEŃ 3

Nadszeł trzeci, najważniejszy dzień wycieczki. Pobudka bardzo wczesna, o 5:00. Szybko jem śniadanko a następnie zostaję odwieziony na stację, z której o 5:37 mam pociąg do Muszyny. Przyjeżdża ten sam zmodernizowany EN57, którym wczoraj jechałem z Nowego Sącza ;-) Jazda bez żadnych przygód, widoki dosyć ciekawe. Wysiadam w Muszynie i tu bardzo niemiła niespodzianka... kasa biletowa czynna od 8:30, podczas gdy pociąg do Plavca odjeżdża o 8:21. Brawa dla PKP ! No cóż, mam nadzieję że uda kupić się u konduktora... Gdy już ostatecznie pogodziłem się z faktem, że moja kolekcja biletów nie powiększy się o blankiet międzynarodowy, nagle o 8:00 zjawia się pani kasjerka i otwiera kasę pół godziny przed czasem, umożliwiając mi i kilku innym podróżnym zakup biletów. ;-) Kupuję więc moją przejściówkę i czekam na przyjazd pociągu. W międzyczasie podchodzi do mnie jakiś facet i pyta: "Przepraszam czy jechał już pociąg do Plaweku?" ;-)). Odpowiadam że nie i próbuję powstrzymać się od śmiechu. Niestety frekwencja w pociągu nie jest dobra ;-( , mało miejsc zajętych. Podczas kontroli celnej pytają mnie dokąd jadę. Ja odpowiadam, że do Polski przez Słowację, co powoduje lekkie zdziwienie celników. ;-) W momencie gdy wjeżdżamy na słowackie tory, składem przestaje rzucać i trząść, od razu widać, że nie jesteśmy już na PKP. Po przejechaniu przez przystanki Cirč i Orlov wjeżdżamy na stację Plaveč. Jest to dosyć spora stacja. Najpierw udaję się do kasy i kupuję bilet Plaveč-Čadca za 316 Sk czyli ok. 31 zł. Dogaduję się z kasjerką częściowo po słowacku, częściowo po polsku. Następnie cykam kilka fotek stacji i wsiadam w "osobni vlak", który zawiezie mnie do Popradu-Tatry. Prędkość jak na lokalną linię niezelektryfikowaną bardzo dobra. Przed stacją Poprad-Tatry stoimy chwilę na semaforze, a następnie wjeżdżamy na stację. Nie mam tu za wiele czasu, więc nie udaje mi się zwiedzić całej stacji. Ok. 10:40 wjeżdżają jednocześnie dwa pociągi: "rychlik" do Koszyc oraz Ex/IC KOŠIČAN z Koszyc do Pragi. W tłumie udaje mi się znaleźć panią konduktorkę, którą pytam czy mam właściwy bilet na ten pociąg. Słyszałem że expresami można jechać na bilecie na pociąg pospieszny i nie trzeba mieć miejscówki, ale wolałem się upewnić. Konduktorka zaczyna "nawijać" mi coś po słowacku, z czego niewiele rozumiem, pytam więc krótko: "Mogę jechać?" i dostaję odpowiedź twierdzącą więc wsiadam. ;-) Jak się później okazało "nawijanie" konduktorki dotyczyło prawdopodobnie tego, że gdy zjawi się ktoś z miejscówką na moje miejsce, to będę musiał ustąpić. W przedziałach na każdym siedzeniu leżą ulotki z relacją danego pociągu (przyjazdy do wszystkich stacji pośrednich wraz ze skomunikowaniami we wszystkich możliwych kierunkach) oraz cennik zawierający to, co oferują nam w wagonie restauracyjnym. Widoki na trasie piękne. Jazda z mniej więcej ze stałą prędkością, nie ma durnowatych ograniczeń co chwilę, tak jak na PKP. Skład pociągu: LOK+2+2+2+2+2+2+2+2+REST+1, prowadzi czeski lok. Wagony czeskie i słowackie, ja ulokowałem sie w czeskim z automatycznymi drzwiami. Przez większość stacji, nawet tych większych jak Štrba czy Vrútky przejeżdżamy bez zatrzymania. Jedyny postój na odcinku Poprad-Žilina to stacja Liptovský Mikuláš. Na tej stacji też zapełnia się mój wagon, który od Popradu jedzie prawie pusty. Ciekawe są tablice wewnętrzne, na których wymienione są wszystkie stacje pośrednie oraz godziny przyjazdów do nich. Za to tablic zewnętrznych nie znalazłem prawie wcale... W Žilinie KOŠIČAN melduje się z 10-minutowym opóźnieniem (nawet na Słowacji expresy czasem się spóźniają ;-) ). Na sąsiedni tor przyjeżdża SKALNICA z Krakowa czyli ED72 014. W peronach stoją także, autobus szynowy do stacji Rajec, bardzo ładny i nowoczesny skład do stacji Zvolen, skład wagonowy do stacji Trenc. Tepla i nasza OLZA do Katowic. W kasie biletowej kupuję ostatni potrzebny mi na dziś bilet czyli przejściówkę Čadca-Zwardoń za 80Sk czyli ok. 8zł. Następnie udaję się do miasta, aby trochę je pooglądać. Po powrocie na stację cykam jeszcze trochę fotek, a następnie udaję się na peron 5, gdzie stoi SKALNICA do Krakowa. Zapełnienie całkiem przyzwoite, większość podróżnych rozmawia po polsku. Odjazd oczywiście punktualny i podróż do Zwardonia odbywa się bez przeszkód. W Zwardoniu kontrola celna odbywa się nie podczas jazdy tylko dopiero po przyjeździe do Zwardonia. Następnie wleczemy się (widać że wjechaliśmy na tory PKP) w kierunku Żywca i Bielska Białej. W Bielsku Białej niecała godzinka przerwy. Udaję się do kasy zakupić miejscówki do Latawca na kolejną przejażdżkę za 2 dni ;-) oraz cykam kilka fotek. Następnie zajmuję miejsce w zdeklasowanej jedynce rzeźni Bielsko Biała - Kołobrzeg i jadę do Kędzierzyna. Docieram na miejsce bez żadnych problemów i udaję się do domu zadowolony z kolejnej fajnej wycieczki.


Zdjęcia z wycieczki