Wycieczka na Pomorze Zachodnie

27/28.10.2006.
Kędzierzyn - Wrocław - Poznań - Szczecin - Goleniów - Kołobrzeg - Koszalin

29.10.2006.
Koszalin - Szczecinek - Piła - Poznań - Wrocław - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:


DZIEŃ 1

Ponieważ zostały mi jeszcze dwa blankiety w WOJAŻERZE, którego otrzymałem bezpłatnie za konkurs na IC Forum, postanowiłem wybrać się gdzieś daleko, gdzie jeszcze nigdy nie byłem. Wybór padł na Pomorze Zachodnie. Ponieważ dni są już krótsze wycieczka została zaplanowana nie pod zaliczanie linii a pod zwiedzanie miast (Szczecina, Kołobrzegu i Koszalina). Rozpoczynam 27 października późnym wieczorem, w nocnym TLK rel. Kraków - Świnoujście. Pociąg przyjeżdża punktualnie. Wszystkie 3 wagony z miejscami siedzącymi to składane kuszetki. Dosiadam się do 5 osób siedzących w moim przedziale, tak więc komplet (a przynajmniej tak mi się wydawało...). Nie siedzi się nawet tak strasznie źle, tyle że nie ma podłokietnika. W Opolu z mojego przedziału wysiada jeden mężczyzna a dosiadają się dwie kobiety. Czyli albo sprzedają miejscówki na 8-osobowe przedziały albo ktoś coś pomylił z miejscami. Tak więc zrobiło się trochę ciaśniej. ;-( We Wrocławiu wysiadają 3 osoby, ale dosiadają się również 3 czyli ilość osób w przedziale nie zmienia się. Na większości stacji meldujemy się przed czasem. W Poznaniu mamy prawie godzinny postój podczas którego dzieje się na stacji wiele ciekawych manewrów. Od naszego pociągu z tyłu zostają odpięte wagony do Berlina a z przodu zostaje włączona grupa wagonów z Warszawy. Z TLK jadącym w przeciwną stronę odbywają się analogiczne manewry. Przyjeżdża pospiech Gdynia-Wrocław z którego zostaje wyłączony wagon do Berlina oraz wjeżdża pociąg hotelowy z Kijowa do Berlina. Po odjeździe pociągu do Wrocławia do wyłączonego wagonu zostają podpięte dwa wagony do Berlina z naszego pociągu, a następnie wszystkie 3 wagony zostają włączone do pociągu Kijów-Berlin. W końcu ruszamy z Poznania. Kładę się na siedzeniu (na tyle na ile to jest możliwe) i próbuję drzemać. Podnoszę się tylko na stacjach żeby zerknąć jak wyglądają bo od Poznania jadę już trasą nową dla mnie, ale z powodu nocy nie mogę oczywiście uznać zaliczenia. ;-( W końcu dojeżdżam do Szczecina i opuszczam pociąg. Jest jeszcze zupełnie ciemno i strasznie zimno. Udaję się zakupić bilet na dalszą trasę żeby mieć to z głowy. Niestety mam pecha i bilet drukuje mi się krzywo. ;-( Zauważyłem że w szczecińskich kasach PKP IC większość biletów się tak drukuje. Na peronie jem śniadanko (kanapkę). W końcu zaczyna trochę świtać więc mogę zaczynać zwiedzanie i robienie fotek. Postanowiłem zacząć od miasta. Po drodze focę wjeżdżającą osobówkę w promieniach wschodzącego Słońca:


Miasto całkiem ładne i ciekawie położone. A rzeka ta sama co w mojej miejscowości. ;-D Niestety Empik był czynny od 10:00 więc nie mogłem do niego wstąpić. Po obejrzeniu centrum miasta powracam na stację. Fotografuję pociąg wjeżdżający z mostu nad Odrą na stację:


Stacja Szczecin Główny jest bardzo ciekawie wkomponowana w miasto. Z jednej strony jest normalnie budynek stacyjny, a z drugiej strony wchodzi się bezpośrednio na kładkę nad peronami bo miasto położone jest powyżej stacji. Stacja położona jest na lekkim łuku, zaraz za peronami tory błyskawicznie redukują się do dwóch i idą po moście nad Odrą. Inną ciekawą rzeczą w Szczecinie Głównym jest to że wszystkie pociągi niezależnie od relacji przyjeżdżają z jednego kierunku a odjeżdżają w drugim. Pociągi przelotowe zataczają więc pętlę. Rozczarował mnie natomiast brak klapek na peronach. Mało tego klapki w budynku dworca również nie działały. Jedyną działającą tablicą była tablica przy "górnym" wyjściu ze stacji, którą uwieczniłem. Zawsze gdy na danej stacji jestem pierwszy raz i mam czas to urządzam dużą sesję zdjęciową. Tym razem nie było inaczej:


Na uwagę zasługuje ciekawy pomnik kolejarza przed dworcem (nawet ptaszek mu siedział na głowie jak cykałem fotkę ;-D) oraz zielona pierwsza klasa w PRZEMYŚLANINIE który skończył bieg. Około 10:00 przyjeżdża autobus szynowy ze Szczecinka który pojedzie dalej jako mój pociąg do Kołobrzegu. Jest to mój pierwszy raz w SA110. W pociągu znajduję bilecik który zasili moją kolekcję. ;-) Ruszamy punktualnie. Zaraz po odjeździe powitanie pasażerów przez głośniki, pełna kultura. ;-) Przed każdą stacją zapowiedź, jednak od Goleniowa już nie było... Podczas jazdy dość mocno chce mi się spać ale staram się trzymać bo przecież zaliczam. ;-) Na każdej stacyjce drobna wymiana pasażerów. Nie stajemy wszędzie bo pociąg jest przyspieszony. W końcu dojeżdżamy do Kołobrzegu przed którym zapowiedź i podziękowanie za skorzystanie z usług. Większość pasażerów z mojego "przedziału" jechała od samego Szczecina. Kołobrzeg to też stacja na której jestem po raz pierwszy. Całkiem sympatyczny i ciekawie wyglądający budynek dworca:


Przy kasie jakiś facet wydziera się na kasjerkę bo ta nie chce mu rozmienić banknotu na drobniejsze. Wykonuję trochę zdjęć a następnie udaję się nad morze. Z kładki nad torami kręcę filmik. Po powrocie zakupuje kiełbaskę z grilla (bardzo dobrą muszę przyznać, chociaż budka w której kupowałem nie wyglądała zbyt ciekawie) a następnie powracam na dworzec. Dwóch mężczyzn kupuje bilet w kasie prawiąc przy tym komplementy kasjerce, tej samej co przedtem nie chciała rozmienić pieniędzy. ;-P Kontynuuję sesję zdjęciową. W peronach stoją już osobówki do Białogardu i Koszalina. Zdjęcia z Kołobrzegu:


Mój pociąg do Koszalina to EN57 1946 czyli jednostka z EDkowym przodem. W środku siedzenia materiałowe, takie jak w dawnych niebiesko-białych EN57 jeżdżących np. na KAROLINCE:


Frekwencja w pociągu słaba ale po południu to ludzie jeżdżą chyba raczej w przeciwnym kierunku. Ruszamy punktualnie. Po drodze focenie wszystkich stacji i przystanków.
Ustronie Morskie:


Mamy tu mijankę z pociągiem w przeciwnym kierunku. W ogóle mijanki na tej trasie są dziwnie rozmieszczone (Ustronie Morskie i Mścice), wydaje mi się że powinna być raczej w połowie trasy.
Łasin Koszaliński:


Tymień:


Miłogoszcz:


Słowienkowo:


Będzino:


Kazimierz Pomorski:


Mścice:


Do Koszalina docieram punktualnie i tak kończy się pierwszy dzień wycieczki.

DZIEŃ 2

Dzisiejszy dzień to po prostu powrót do domu bezpośrednim pośpiechem. Pierwotnie planowałem wracać BRYZĄ + BARBAKANEM na WOJAŻERZE ale po dłuższym namyśle zrezygnowałem z tego i zdecydowałem się na GWARKA co zwiększyło cenę wycieczki tylko o 10 zł a zaoszczędziłem ostatni darmowy bilet, która wykorzystam na kolejną wycieczkę planowaną po maturze próbnej. ;-) Na koszalińskim dworcu melduję się przed 13:00. Podczas oczekiwania na pociąg wykonuję dwa zdjęcia:


GWAREK przyjeżdża punktualnie. Na peronie całkiem spora grupka osób a w pociągu również z połowa miejsc już pozajmowana (po Słupsku i Sławnie). Początkowo usadawiam się w zwykłym starym wagonie, ale zaraz po odjeździe udaję się na poszukiwanie zdeklasowanej jedynki lub trochę nowszych wagonów z lepszymi siedzeniami bo z reguły można takie znaleźć w tym pociągu. Znajduję je na samym końcu składu i tam usadawiam się już na dobre. Pomiędzy Koszalinem a Białogardem stajemy na jakieś stacyjce (nie zwróciłem uwagi jakiej) i mamy mijankę z pośpiechem jadącym z przeciwnego kierunku. Jedzie się przyjemnie, tyle że na dworze okropna zimnica i czasem pada deszcz więc nie chce mi się otwierać okna na stacjach. W Pile Gł. stoi sobie KOPERNIK do Warszawy Wsch. Nie myślałem że to taka duża stacja (aż 6 peronów). Gdy dojeżdżam do Poznania robi się już ciemno, ale coś niecoś jeszcze widać więc na upartego uznałem zaliczenie. W Poznaniu pół godziny postoju. Do mojego przedziału dosiadają się 4 osoby (wysiadła jedna), przepuszczamy też Ex SŁOWACKI z Warszawy do Wrocławia. Dalej jazda po znanej trasie, ale i tak nic już nie widać za oknem. We Wrocławiu dwie osoby wysiadają, jedna wsiada. Jedziemy dalej. Przed Oławą na chwilę stajemy a następnie wjeżdżamy w perony. Stoimy, stoimy i nikt nie wie co się dzieje... W końcu po ponad 20 minutach stania ruszamy i zaraz za stacją znowu stajemy. Na szczęście nie stoimy już tak długo jak w peronach i ruszamy w dalszą drogę z blisko półgodzinnym opóźnieniem. W Opolu spotykamy OPOLANINA który przyjechał z Gdyni, a na nowych opolskich klapkach (a'la centralny) widzę, że osobówka Kędzierzyn-Wrocław ma 60 minut w plecy. Jeszcze pół godzinki jazdy i wysiadam w Kędzierzynie gdzie jest jeszcze zimniej niż w Koszalinie, na szczęście mam transport do domu. ;-) Tak zakończyła się moja dwudniowa przejażdżka na Pomorze Zachodnie.