Olsztyński weekend

DZIEŃ 1 - 11.05.2013.

Kędzierzyn - Katowice - Częstochowa - Koluszki - Warszawa - Działdowo - Olsztyn - Szczytno - Wielbark - Szczytno - Olsztyn

Bilety:

Relacja:

W weekend 11-12 maja przypadł mi wyjazd do Olsztyna w celach niekolejowych. Postanowiłem jednak przy okazji zaliczyć sobie odcinek Szczytno-Wielbark, którego los (mimo niedawnej reaktywacji) jest niepewny. Jako, że obecnie nie mam już tyle czasu co w czasie studiów i nie mogę sobie pozwolić na poświęcenie jednego dnia na dojazd czy powrót konieczne było skorzystanie z rzeźni. Tak więc pierwszy raz od października wsiadam do TLK. Wracając z pracy zanabywam Bilet Podróżnika oraz pobieram potrzebne miejscówki. Wyjazd rozpoczyna się o 0:30. TLK KARKONOSZE przyjeżdża w zarąbiście długim składzie z aż 4 dwójkami… -,- Przedziały nabite, ludzie także na korytarzach. Na moim miejscu przy oknie kobieta w ciąży, na szczęście akurat z tego przedziału ktoś wysiada, więc siadam sobie na środku. W Katowicach przychodzą kolejne 2 osoby z miejscówkami w moim przedziale i nie mają gdzie usiąść. Wołają więc kierownika, który sprawdza nasze miejscówki. Okazuje się, że kobieta w ciąży ma rezerwację w innym wagonie, zostaje więc tam przelokowana, a ja mogę przesiąść się pod okno. Próbuję spać, ale w takich warunkach marnie mi to wychodzi, bo nie ma nawet jak wyprostować nóg. Planowałem przy okazji jazdy tym pociągiem zaliczenie łącznic Skierniewice Park – Skierniewka oraz Arkadia – Placencja, jednak w przypadku tej pierwszej przebudziłem się w momencie gdy pociąg już nią jechał, a z tej drugiej niewiele co widziałem, bo najciekawsze rzeczy (dochodzące linie itp.) były po drugiej stronie niż siedziałem, a ciężko było się ruszyć przy 8 śpiących osobach w przedziale. Uznałem więc zaliczenia jako do powtórzenia jeśli będzie okazja. Wysiadam w Warszawie Zachodniej i szybko przesiadam się na TLK MAZURY do Olsztyna. Planowo 6 minut, jednak KARKONOSZE leciutko się splecowały. Ruszamy zaraz za nimi. Na razie prywatny przedział. Na Centralnym wsiada mało osób, więc nic się nie zmienia. Chyba pierwszy raz odjeżdżam z Centralnego w prywatnym przedziale (nie licząc pociągów kończących na Wschodnim lub Zachodnim). Po chwili dosiada się do mnie pan, który stwierdził, że nie będzie siedzieć w 4 osoby skoro w innych przedziałach są luzy. Na Wschodnim również niewiele się zmienia, generalnie pociąg opuszcza stolicę z bardzo niską frekwencją. Jedziemy teraz zmodernizowaną trasą Warszawa-Gdynia. Pamiętam jak parę lat temu pociągi się tu wlokły. W Nowym Dworze Mazowieckim dosiada się do mojego przedziału jeszcze jedna pani. Na niektórych odcinkach modernizacja jeszcze trwa, kończone są niektóre przystanki. Szczególnie w rejonie Mławy, Ciechanowa i Działdowa spora ilość jednotorów. Robię sobie rekonesans po składzie. Gdy widzę, że niektóre wagony są prawie puste, przenoszę się do prywatnego przedziału. W Działdowie (które również już zmodernizowane, a budynek dworca odnowiony) odłączamy się od magistrali Warszawa-Gdynia:


Odbijamy w lewo, żeby po chwili przejechać nad wspomnianą magistralą Wcześniej odchodzi linia do Brodnicy, której braku zaliczenia do dziś nie mogę odżałować. Jedziemy teraz jednotorową linią Działdowo-Olsztyn. Jest to dla mnie przypomnienie trasy, którą jechałem tylko raz, w 2008 roku. Klimaty przede wszystkim leśne, od czasu do czasu polne. Sporo osób wsiada w Nidzicy:


W Olsztynku już nie jest tak dobrze (bodajże 2 osoby):


Przed Olsztynem Zachodnim dołącza się do nas dwutorowa linia z Iławy, a chwilę później jednotor z Elbląga i Braniewa (rozgałęzienie w Gutkowie). Olsztyn Zachodni mimo węzłowego charakteru jest tylko przystankiem, ponieważ mimo 3 peronów nie da się zmienić linii, na którą pociąg został wyprawiony z Olsztyna Głównego. Chwilę później docieram do stacji końcowej. Podczas pobytu w Olsztynie nadarzyła się okazja skorzystania z komunikacji miejskiej. Liczyłem na jakąś odmianę taborową, ale niestety zjawił się Solaris Urbino 12, których w Kędzierzynie mam multum.

Na dworcu zjawiam się ponownie o 15:00 celem przejażdżki do Wielbarka. Towarzyszy mi koleżanka Kasia. Najpierw oczywiście wizyta w kasie. Ja dokupuję Bilet Plus, a Kasia jednorazówkę. Jestem lekko zdziwiony, widząc że otrzymała bilet w dwie strony na jednym blankiecie. Pojedziemy SA106:


Ludzi troszkę jest ale udaje się znaleźć dobre miejsce. Obstawiam jednak, że większość jedzie nie dalej niż do Szczytna. Linia przeszła niedawno modernizację, został wyremontowany tor oraz perony na stacjach i przystankach. W Pasymiu mijanka, więc wyskakuję na szybkie fotki:


Kolejny dłuższy postój to Szczytno, gdzie zmieniamy czoło. Tak jak się spodziewałem wysiadają prawie wszyscy. Zwiedzam sobie tą stacyjkę:


A tymczasem Kasia postanowiła uwiecznić focącego mnie. :D :


Okazuje się, że poza nami trasę zaliczają jeszcze inni MK. Po zmianie czoła ruszamy w kierunku Olsztyna, aby po chwili odbić na linię do Wielbarka. Kierownik po raz drugi skanuje nasze bilety „bo musi mieć potwierdzenie, że ktoś jedzie”. Mówi, że trasą tą poza MK praktycznie prawie nikt nie jeździ i obstawia, że są to jej ostatnie podrygi… Na tym odcinku, a dokładniej do Szyman perony również zmodernizowane. W Siódmaku ciekawa wiata:


W Jesionowcu wysiada 1 osoba, która nie jest MK. W samym Wielbarku (tak jak w Jesionowcu) peron nie przeszedł modernizacji. Budynek dworca to rozpadająca się rudera, podobnie jak była nastawnia. Kiedyś oprócz Szczytna można było pojechać stąd np. do Nidzicy czy Ostrołęki, obecnie tory zaraz za peronem nie są już używane. Zdziwiły mnie trochę betonowe podkłady. Fotki:


Po zwiedzeniu stacji udajemy się obejrzeć miasteczko. W sumie nic ciekawego, koło torów jakaś hala przemysłowa, a w centrum miejscowości niewielki placyk z wieżyczką. W pobliżu także kościół. W okolicy pląta się sporo psów. Na stację postanawiamy wrócić drugą stroną miejscowości. W pewnym momencie stwierdzam, że coś jest nie tak, bo dworzec zbyt długo się nie pojawia. Robi się trochę nerwowo, bo do odjazdu pociągu jakieś 5-7 minut, a następny w poniedziałek… Udaje mi się dostrzec wieżę ciśnień, którą pamiętam z fotek. Skręcamy więc w jakąś drogę i próbujemy biec w jej kierunku. Wbiegamy na łąkę, jednak ona po jakimś czasie się kończy więc musimy wrócić do drogi. W końcu z pomocą tubylców dobiegamy na stację, na szczęście szynobus jeszcze nie odjechał:


Po chwili też poznaję przyczynę dlaczego się zgubiliśmy. Byłem przekonany, że kościół stoi „tyłkiem” do stacji i na tej podstawie obrałem kierunek, w którym poszliśmy, a tymczasem stoi on pod skosem. :P Kierpoć śmieje się z nas, że trzeba być zdolnym, żeby zgubić się w Wielbarku. No cóż, polecam się na przyszłość. :D :P :D Na wyjeździe cykam jeszcze drugą zrujnowaną nastawnię:


W drodze powrotnej też frekwencja rewelacyjna, poza nami chyba tylko ci MK co zaliczają trasę. Towarzyszy im jedna kobieta. W Szczytnie dłuższy postój na zmianę czoła, ale zaczyna padać deszcz, więc zostajemy w szynobusie. Dosiadają się normalni pasażerowie. Przed odjazdem przychodzi kierpoć i śmieje się, że po raz 4 musi zeskanować nasze bilety. Ludzie mówią mu, aby ponabijał więcej, żeby pociągu nie zlikwidowali. :P :P Tym razem mijanka w Marcinkowie:


W Olsztynie jesteśmy o 19:35:


Nocleg mam w schronisku młodzieżowym na ul. Kościuszki. Cena 25 zł, pokój 6-osobowy z łazienką. Gdy przychodzę akurat współlokatorzy prowadzą zażartą dyskusję o… wibratorach. :P Standard na fotkach:



DZIEŃ 2 - 12.05.2013.

Olsztyn - Działdowo - Warszawa - Koluszki - Częstochowa - Katowice - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Dzisiejszy dzień upłynął w całości niekolejowo, z transportowych tematów jedynie znowu skorzystanie z usług miejskiego przewoźnika. Podczas spaceru po starówce trafiam na ul. Gazety Olsztyńskiej:


W sumie ciekawy sposób na reklamę. Mam jednak nadzieję, że nie spotkam w żadnym mieście ul. Faktu czy ul. Super Expresu. Na dworcu zjawiam się o 18:30, aby o 18:41 odjechać TLK MAZURY do Warszawy. Dzisiaj frekwencja wyższa niż wczoraj rano, bo ludzie zjeżdżają do Warszawy po weekendzie. Tragedii jednak nie ma. Ruszamy z niewielkim poślizgiem. W Olsztynie Zachodnim dobija kolejna spora grupa podróżnych. Leśną trasą docieramy do Działdowa, a następnie magistralą w kierunku Warszawy. W Mławie dłuższy postój na mijankę z TLK NORWID, więc wychodzę na peron:


NORWID w długim jak na dzisiejsze czasy składzie LOK + 7 dwójek + bar + 2 jedynki + dwójka. Gdy się ściemnia przenoszę się do prywatnego przedziału, który znalazłem w sąsiednim wagonie i resztę podróży spędzam na leżąco. Tym razem wysiadam w Warszawie Wschodniej, gdzie mam 20 minut czekania. Zaglądam do holu, gdzie mimo późnej pory ludzi sporo. KARKONOSZE odjadą z peronu 1, jednak wcześniej zatrzymuje się tam USTRONIE z Krakowa do Kołobrzegu. Kręcą się przy nim panowie w pomarańczowych kamizelkach, a na tablicy pojawia się informacja, że vlak z przyczyn technicznych odjedzie z opóźnieniem. Okazuje się, że jest przebicie na sprzęgu i trzeba odłączyć ogrzewanie w 3 ostatnich wagonach (sypialne i kuszetki), bo inaczej cały skład nie miałby grzania… Przyjeżdża też lekko spóźniona KONOPNICKA z Białegostoku. Wysiada z niej spanikowana młoda dziewczyna, która wszystkich wkoło pyta o pociąg do Wrocławia, na który ma się przesiadać. Mimo, że mówię jej, że KARKONOSZE za niedługo podstawią się przy tym peronie ona dalej spanikowana pyta ludzi i studiuje tablice z rozkładem. Z tego później usłyszałem chyba miała wydrukowaną na miejscówce godzinę odjazdu 22:28 zamiast 22:38… W składzie znowu tylko 4 dwójki, mam miejsce w ostatnim wagonie, na szczęście przy oknie. Od razu na Wschodnim 3 osoby w przedziale. Po Centralnym i Zachodnim osób w przedziale jest 5. Po mojej stronie ja przy oknie i pan przy korytarzu, a naprzeciwko ludzie cisną się we czwórkę. No cóż, skoro ludzie tak skrupulatnie chcą przestrzegać numerów, które przydzielił im bezduszny komputer, to ja nie będę im w tym przeszkadzać i niedługo po odjeździe kładę się. Jazda na leżąco trwa aż do Sosnowca, gdzie przychodzi pan z miejscówką koło mnie. W Katowicach jedna z pasażerek naszego przedziału nagle budzi się i widząc halę peronową panikuje myśląc, że to już Wrocław. Między Gliwicami a Kędzierzynem nieplanowy postój, więc łapiemy +10 i tak meldujemy się na mojej stacji. W peronach stoi już między innymi RE CHEMIK do Warszawy, który odjeżdża dopiero o 6:55. Zastanawiam się czy on czasem nie nocuje w peronach, ale do tej pory nie chciało mi się tego sprawdzać. Szybko udaję się do domu, aby się ogarnąć i przepakować bo o 5:58 mam pociąg do pracy.