Wycieczka do Malej Morávki i Vrbna pod Pradědem
27.06.2009.

Kędzierzyn - Nysa - Głuchołazy - Krnov - Bruntál - Malá Morávka - Bruntál - Milotice nad Opavou - Vrbno pod Pradědem - Milotice nad Opavou - Opava - Kravaře ve Slezsku - Chuchelná - Krzyżanowice - Racibórz - Kędzierzyn

Bilet:

Relacja:

Sesja szczęśliwie zaliczona, więc w końcu można się gdzieś się ruszyć. Na pierwszy ogień postanowiliśmy wraz z kol. Semaforkiem wybrać się na zaliczenie dwóch kikucików na trasie Opava - Olomouc, które nam pozostały czyli Malá Morávka i Vrbno pod Pradědem. Informacje odnośnie sytuacji powodziowej w południowej Polsce i Czechach nie były optymistyczne, wieczorem przed wyjazdem nieprzejezdny stał się odcinek Mikulovice - Jeseník, ale mimo wszystko postanowiliśmy zaryzykować i pojechać. Przed 6:00 przybywam na kędzierzyński dworzec i zakupuję bilecik. Kasjerka pyta do których Głuchołaz ma wystawić. Korciło mnie, żeby powiedzieć do Zdroju, no ale nie będę sobie robić jaj z biednej pani. :P Następnie zajmuję miejsce w SA103 004, który przybył z Nysy i zaraz będzie tam powracać. Frekwencja marniutka, odjazd planowy. Pogoda pochmurna. W wielu miejscach, szczególnie w rejonie Racławic na polach stoi woda, poziom rzek także jest bardzo wysoki. Frekwencja na trasie trochę się polepsza. Osobom dosiadającym kierpoć wystawia bilety z przenośnego terminala. Ciekawe kiedy w końcu rozszerzą to na pozostałe sekcje drużyn. Do Nysy przybywamy planowo, chwilę później SA134 z Brzegu (a właściwie Olszanki) przywozi kol. Semaforka, który startował z Wrocławia. Urządzamy sesję zdjęciową na nyskim dworcu:


Ok. 8:20 przybywa leciutko splecowany nasz przyspieszony z Opola do Czech. Przez megafony zapowiedziany jako pociąg do Mikulovic, nie wiemy czy przez przypadek czy może ma to związek z problemami na dalszym odcinku. Jeden z wagonów wygląda jakby był wyciągnięty z najbardziej gęstych krzaków: wyblakła farba i grafitti, jednak gdy wejdziemy do środka to standard dość przyzwoity:


Stonka robi oblot i ruszamy do Głuchołaz, gdzie po niezbyt długiej jeździe docieramy. Tam dowiadujemy się, że na Mikulovice-Jeseník nadal jest KKA. Głuchołaski dyżurny dość miły, więc na bieżąco mieliśmy informację co się dzieje. Jako, że zarówno w jedną jak i w drugą stronę nie było podróżnych na odcinek Głuchołazy-Mikulovice zdecydowano, że nasz pociąg oraz Jeseník-Nysa zostaną odwołane na tym odcinku, a do Polski powróci polski skład co bardzo ucieszyło kierpocia oraz dwójkę podróżnych, którzy jechali na skomunikowanie do Opola. Dało to też okazję do wykonania rzadkiej fotki pociągu do Opola stojącego przy peronie 1, ponieważ z tego peronu nie ma możliwości wyjazdu na Mikulovice. Do naszego pociągu jeszcze sporo czasu, więc udajemy się obejrzeć miasto, które wcale nie jest tak daleko od dworca jak wielu biadoli. Ładny rynek. Po powrocie na stację zastajemy motoraka do Jeseníka. Oczekuje on na krzyżowanie co świadczy, że pociąg w kierunku Krnova pewnie wyjechał już w naszym kierunku. U dyżurnego dowiadujemy się, że ma +25. U konduktorki z motoraka zakupujemy SONE+, na wszelki wypadek gdyby konduktor z rychlika chciał nam naliczyć dopłatę, jako, że bilet ten jest ważny dopiero od Jindřichova. Początkowo nie może nas zrozumieć dlaczego chcemy u niej zakupić ten bilet, ale w końcu się dogadujemy. :) Niedługo później przybywa nasz rychlik. Fotki z Głuchołaz:


Cały czas mży deszcz, jest mgliście i ponuro. I tak przez większość trasy do Krnova. Opóźnienie wynosi pół godziny. Po przyjeździe do Krnova okazuje, że Sp w kierunku Ołomuńca, którym mieliśmy jechać nie został przytrzymany mimo, że następny pociąg w tamtą stronę dopiero 1,5 godziny później. Musimy więc wdrożyć plan B i zmienić stację końcową naszego kółeczka z Bohumína na Chuchelną. No i nie pozostaje nam nic innego jak czekać prawie godzinę na osobówkę. Zaglądamy do ČD Centrum gdzie pobieramy Grand Expressy oraz poprawki do cegły. Bardzo fajna jest też wisząca na ścianie kolekcja oryginalnych tablic kierunkowych z pociągów, w tym także z naszych EC. W końcu doczekujemy naszego opóźnionego 10 minut (pewnie przez krzyżowanie z naszym opóźnionym rychlikiem z Jeseníka) motoraczka:


Zajmujemy miejsca i odjeżdżamy. Na stacji Brantice wydłużamy postój bo... mechanika przycisnęło i na oczach wszystkich pasażerów pognał sprintem do toalety na peronie. :P Do Bruntálu docieramy bez żadnych przeszkód. Motoraczek do Malej Morávki już stoi, więc można zająć sobie w nim miejsce:


Ruszamy planowo i od razu odbijamy w lewo od głównej linii. Widoczki momentami całkiem ładne. Trasa wije się między wzgórzami, a od czasu do czasu motoraczek jest zmuszony pokonać jakieś wzniesienie. Z ostatniego zjeżdżamy z górki prosto na stację końcową, gdzie mamy pół godzinki czasu, którą oczywiście wykorzystujemy na fotki:


Następnie tą samą trasą powracamy do Bruntálu. Chwilę po nas przyjeżdża pociąg z Opavy, który po oblocie zabierze nas w dalszą drogę:


Tym vlaczkiem podjeżdżamy tylko jedną stację, do Milotic nad Opavou gdzie oczekuje już motoraczek OKD Dopravy (ale dzierżawiony od Czeskich Drah), który powiezie nas do Vrbna pod Pradědem, ale najpierw poczekamy jeszcze na rychlik z kierunku Krnova:


Okazuje się, że każdy pociąg na tej trasie ma z góry ustalony maksymalny czas oczekiwania na skomunikowanie. Więc gdyby nawet tamten Sp poczekał na nas w Krnovie, to wcale nie jest powiedziane, że poczekałoby na nas Vrbno. Po przyjeździe rychlika od razu ruszamy. Jedziemy poniżej linii w kierunku Ołomuńca, czasem przybliżamy się do niej, żeby w końcu ostatecznie odbić w prawo. Większość trasy idzie wzdłuż rzeki, której woda momentami sięga bardzo blisko torów i z pewnością bezpośrednio po opadach, które miały miejsce parę dni temu musiała ich sięgnąć. Stacyjki natomiast posiadają bardzo klimatycznie wyglądające kamienne budynki. A w toalecie naszego pociągu... szczotka do czyszczenia ubikacji. Tego jeszcze nie było ! :P I faktycznie czysto, jak na motorakową toaletę. Na stacji końcowej mało czasu, więc trzeba się sprężać z fotkami i w dodatku zaczyna lać:


Do Milotic powracamy tą samą trasą. Rychlika jeszcze nie ma, więc wykorzystuję tą chwilę na fotki, które trochę utrudnia mi lejący deszcz:


Następnie wyruszamy w drogę do Opavy. Trasa znana, za oknem leje, więc można się zająć czymś innym np. oglądaniem fotek. W Opavie przesiadka drzwi w drzwi do motoraka, który wiezie nas do stacji Kravaře ve Slezsku, a z tamtąd kolejnym vlakiem docieramy do Chuchelnej. Następnie niekolejowo przedostajemy się do Krzyżanowic, gdzie żegnam się z kol. Semaforkiem i wyruszam kiblem do Raciborza. Tam kibel przechodzi na pociąg do Rybnika, a na mój pociąg do Kędzierzyna przejdzie kibel, który za chwilę przyjedzie z Rybnika. Między Nędzą a Kędzierzynem pojawiły się ograniczenia prędkości, miejscami dość znaczące. Teraz już wiem dlaczego pociągi z tego kierunku zawsze przyjeżdżają do Kędzierzyna spóźnione. Wyjazd kończy się o 20 na dworcu w Kędzierzynie.