Lubuskie klimaty
2-3.07.2009.

Kędzierzyn - Opole - Wrocław - Leszno - Zbąszynek - Międzyrzecz - Rzepin - Frankfurt (Oder) - Rzepin - Zielona Góra - Żary - Forst (Lausitz) - Żary - Jelenia Góra - Zielona Góra - Żary - Niegosławice - Żagań - Legnica - Wrocław - Kędzierzyn

Bilet:

Relacja:

Kolejna wycieczka to od dawna planowany już wypad w rejon żarski. Aby sensownie zaliczyć cały niezbędna jest sezonowa rzeźnia i długi dzień, dlatego też strzeliłem sobie dwudniówkę. :) Podobnie jak przed poprzednim wyjazdem informacje (ale tym razem nie o podtopieniach a o cyrkach z KKA) nie były optymistyczne, ale także postanowiłem zaryzykować i pojechać. Wyruszam 2 lipca pierwszą osobówką do Opola, a w praktyce okazuje się, że do Wrocławia. W roku szkolnym faktycznie przesiadka ma miejsce bo na Opole-Wrocław jadą 2 jednostki. W najbardziej poszkodowanym powodzią rejonie czyli okolicach Brzegu i Oławy nadal widać sporo podtopień. W Lipkach jedna z ulic ciągle jest rwącym strumykiem. Do Wrocławia docieramy planowo. Przy drugim peronie właśnie podstawia się InterRegio do Zakopanego, które obsługuje ED72 005 z Bydgoszczy. Wrocławskie pragotrony dorobiły się już nawet białych klapek z logiem IR. Zaglądam na chwilę do holu, ale zaraz powracam bo już zapowiadają wjazd mojej osobówki Wałbrzych-Poznań, którą są zmodernizowane kible. Zajmuję miejsce w pierwszej, z wysokimi siedzeniami. Jazda po znanej trasie, więc nie ma się co rozpisywać, poza tym, że nie wiadomo gdzie złapaliśmy 10 minut w plecy, które postój w Lesznie powiększył do 15. W holu dworca IR do Świnoujścia wypisany jako pociąg pospieszny. To już lepiej było nic nie wypisywać... Po niezelektryfikowanej stronie dworca podstawia się mój SA108 do Leszna, więc mogę zostawić w nim swój plecak i jeszcze się poszwendać. Na fotkę załapuje się m.in. zmodernizowany SA105. Fotki z Leszna:


Frekwencja w moim szynobusie przyzwoita. Sporą część osób stanowią w większości młodzi ludzie jadący nad jezioro do Boszkowa. Od tej stacji w szynobusie więc już luźniej, ale w Wolsztynie pociąg znów się zapełnia. Po ruszeniu ze stacji mijamy przystanek Wolsztyn Skansen. W Zbąszynku jesteśmy planowo:


Nie widzę szynobusu do Gorzowa, za to tłumek ludzi na peronie, więc mam złe przeczucia, które po chwili potwierdza megafonistka - do Gorzowa pojedzie KKA. Dzwonię więc szybko do Rzepina, aby dowiedzieć się czy chociaż Międzyrzecz-Rzepin jeździ i gdy dowiaduję się, że jeździ udaję się przed dworzec i czekam na przyjazd KKA. Na pociąg oprócz zwyczajnych podróżnych, w tym rowerzystów czeka zastęp harcerek. Parę chwil przed przyjazdem autobusu pod dworzec podjeżdża Policja i niewinnie staje sobie na pobliskim parkingu. Autobus przyjechał z 45 minutowym opóźnieniem. Nie przyjechał nim nikt. Z zabraniem rowerów nie było problemu, ale ilość podróżnych oczywiście przekroczyła ilość miejsc w autobusie. Okazało się, że wcześniej wspomniana Policja nie podjechała tutaj przypadkowo, tylko ma już na oku to KKA i wlepia mandaty ilekroć liczba podróżnych przekroczy ilość miejsc w autobusie. Przychodzi kierpoć i oznajmia, że w takim stanie nie pojedziemy i naczelnik zdecydował że... grupy harcerek nie zabieramy i ma sobie czekać na następny pociąg za 3 godziny na którym jak się zarzekał kierpoć na pewno będzie szynobus (chociaż to ten sam obieg....). Były kłótnie i protesty ale w końcu harcerki wysiadły i pojechaliśmy. Opóźnienie nieustannie się zwiększało. Aby dojechać do niektórych stacji autobus musiał jechać przez polne drogi i lasy. Do większości stacyjek podjeżdżaliśmy niepotrzebnie bo i tak nikt na nich nie czekał. Do Międzyrzecza docieramy o 13:30 czyli prawie godzinę po planie. Nie pozostaje mi teraz nic innego jak czekać 2 godziny na odjazd stojącego już szynobusu do Rzepina. Budynek dworca jest wzorem, od którego powinny brać przykład wszystkie inne dworce. Zajął 2 miejsce w moim rankingu najpiękniejszych, zaraz po Kędzierzynie-Koźlu Azotach. Odpadający tynk, brak połowy dachu, okna zabite dechami, tabliczki zakazujące wstępu bo budynek grozi zawaleniem, ohydne nieczynne przejście podziemne, o rozkładzie jazdy można tylko pomarzyć. Po prostu cudo. Megafony na peronach wiszą, ale chyba nie są używane, bo przez cały pobyt na dworcu nie usłyszałem ani jednej zapowiedzi. Gdy zjawili się ludzie na szynobus do Zbąszynka o tym, że będzie komunikacja zastępcza musiał poinformować ich rewident. Ciekawe co w takim razie zrobiono z harcerkami ? Wyobrażam sobie ich reakcję na informację, że na następnym pociągu również jest KKA. No chyba, że druhny wcześniej wypięły się na pekap i znalazły sobie inny środek transportu. W tym miejscu pozdrawiam również miejscowego MK - focistę, którego spotkałem na peronie. :) Wyszedłem sobie na chwilę na miasto, ale okazało się równie nieciekawe jak dworzec. Fotki z Międzyrzecza:


W szynobusie do Rzepina ok. 10 osób. Konduktorka sympatyczna, żartuje z niektórymi podróżnymi. Linia trochę leśna, trochę polna. W Wędrzynie wiata z fotelami:


Niewielka wymiana osób następuje w Sulęcinie. Na trasie mimo słabej oferty jeżdżą podróżni z biletami miesięcznymi. W Ośnie Lubuskim wsiada trochę młodzieży wracającej z kąpieliska. W tych też okolicach regularnie gałęzie ocierają się o szynobus. W Rzepinie jesteśmy przed 17:00. Szynobus ma teraz przerwę, aby później wykonać jeszcze kurs do Sulęcina, a ja mam godzinę czasu. Wykorzystuję ją na porobienie fotek:


O 17:40 przybywa MOSKVA EXPRESS relacji Berlin - Moskwa z SU45 na czele. Lok i odpina się i przejeżdża na drugą stronę stacji, aby niedługo później podpiąć się do mojej osobówki rel. Zbąszynek - Frankfurt (Oder), która przybywa przyprowadzona ET22:


Skład to bonanza i 2 przedziałowce. Zaraz po odjeździe mijamy się z BWE z Berlina do Warszawy prowadzonego chyba traxxem o ile dobrze zauważyłem. Na trasie są 2 stacyjki, które dokumentuję.
Kunowice:


Słubice:


Następnie przejeżdżamy przez most graniczny:


Obok można podziwiać okazały most drogowy:


W ogóle cały odcinek graniczny bardzo ładny. Frankfurt (Oder) to dość duża stacja z układem peronów podobnym jak w Legnicy czyli jeden poza halą a reszta w hali. Mój pociąg robi oblot i za pół godziny wyruszy w drogę powrotną, tym razem do Zielonej Góry:


Odbęde nim podroż w pełnej relacji, ale zanim to nastąpi urządzam sesję zdjęciową:


Tunel pod peronami czysty i jasny, w holu dworca trochę sklepików. Plac przed dworcem też przyjemny, szczególnie w słoneczne popołudnie. Chętnie pospacerowałbym po tym miasteczku, ale niestety rozkład daje mi tylko pół godziny czasu, który wykorzystuję maksymalnie i niemal w ostatniej chwili wsiadam do polskiego pociągu. Od razu po odjeździe z Frankfurtu kontrola biletów. Nie ma żadnych zastrzeżeń co do ważności mojego Regio Karnetu do Frankfurtu. Na wjeździe do stacji mijamy też naszego ET22:


Następnie most graniczny i znów jesteśmy w PL:


W Rzepinie wymieniamy naszą sunię na byczka:


Wsiada także jakaś wycieczka na tył składu oraz zmienia się drużyna konduktorska. Kontrola biletów: "A jaki to dziś dzień mamy ? Aaaa karnet regio !" :P Trasa Rzepin-Zielona Góra nudna i leśna, jak wiele linii w lubuskim. W stolicy województwa meldujemy się przed 21:00:


Mój kolejny pociąg odjeżdża dopiero o 2:10 więc czasu mam w pierony. Najpierw zakupuję bilecik na prestiżową spółeczkę do Żar. Trwa to dobre 5 minut, bo w kasie zacina się drukarka i kasjerka ma spore problemy, aby przywołać ją do porządku, ale w końcu się udaje. Legalizuję też Regio Karnet na kolejny dzień. Kasjerka przybija datownik... pionowo, takiej legalizacji jeszcze nie miałem. :P Niedługo później ze stacji odjeżdża opóźniona blisko 1,5 godziny RUSAŁKA z Poznania do Głogowa. Wcale bym się nie zdziwił gdyby powodem pleców było oczekiwanie w Zbąszynku na KKA z Gorzowa. Następnie udaję się na miasto, gdzie spędzam czas na rynku oraz spacerując po mieście. Na dworzec powracam przed 1:00 i tą ostatnią godzinę spędzam już na peronie. Na szczęście jest ciepło i nie pada deszcz. Gdy zbliża się godzina przyjazdu mojego pociągu zostaje on zapowiedziany przez megafon, ale zero informacji o tym, że prowadzi wagony do Kłodzka:


Chwilę później przybywa pociąg przeciwnej relacji. Z aż dwóch dwójek w składzie jedna w całości zarezerwowana dla kolonii. Lok przepina się z tamtego pociągu do naszych wagonów i o 2:10 możemy ruszyć. W pociągu pustawo, więc bez problemu znajduję prywatny przedział na tą niedługą podróż. O 3:31 wysiadam na dworcu w Żarach. Uchowała się tu jeszcze tabliczka z zakazem fotografowania:


Spędzam trochę czasu na peronie, a gdy robi się jasno udaję się obejrzeć miasto. Bardzo ładna starówka. Gdy powracam na dworzec jest już po odjeździe szynobusu do Zielonej Góry, a do odjazdu szykują się vlaki do Legnicy i Węglińca. Stacja spowita mgłą więc obfocę ją później. Na rozkładzie w holu dworca zdjęcie opolskiego SA103. O 5:28 przyjeżdża mój pociąg do Forstu w składzie SU46 + wagon przedziałowy prestiżowej spółeczki w dodatku zapowiedziany jako autobus szynowy. :P Fotki z Żar:


Frekwencja to ja, kierpoć i jeden pan, który wysiada w Tuplicach Dębince. Do Sieniawy Żarskiej linia jest dwutorowa. Focę stacyjki.
Sieniawa Żarska:


Lipinki Łużyckie:


Tuplice Dębinka:


Tuplice:


Zasieki:


W Zasiekach wsiada jeden pan. Kierpoć na tym pociągu nie ma wiele roboty, więc ma w służbówce netbooka i słucha sobie muzyki. W Forst lok oblatuje skład a ja mam czas na sesję zdjęciową:

<

W holu pobieram regionalną cegłę, ale niestety dla Turyngii, więc raczej wyłącznie w celu kolekcjonerskim. Następnie powracam do składu:


Przy sąsiednim peronie stoi desiro do Zittau. Do Polski wyruszam tylko ja i kierpoć. Cykam jeszcze fotkę na wyjeździe:


Oraz most graniczny:


Przed Tuplicami gwałtownie hamujemy. Okazało się, że mech z rozpędu przejechał semafor i musimy się trochę cofnąć. :P Dostaje też info przez radio, aby uważać na przejeździe przed stacją, bo prawie go nie widać przez mgłę. Frekwencja na dalszej trasie już nieco lepsza. W Tuplicach wsiada 10 osób, w Tuplicach Dębince 5, w Lipinkach Łużyckich 2, w Sieniawie Żarskiej wsiadają 2 a wysiada 1. Prawie cały pociąg wysiada w Żarach. Mgła już prawie opadła, więc teraz mogę urządzić sesję zdjęciową:


Gdy kończę focić wjeżdża już mój szynobus z Zielonej Góry do Jeleniej Góry. Trochę martwi mnie, że jest to SA105, bo tym obiegiem będę jeździł aż do 16:40. Na odcinku Żary-Węgliniec sporo mgły i w dodatku męczy mnie sen, więc zdecydowałem, że zaliczać będę w powrotnej drodze. Drużyna dwuosobowa, panowie regularnie wymieniają się w podawaniu odjazdu oraz wypisywaniu biletów. Od Węglińca w szynobusie robi się trochę tłoczno, a Lubań Śląski jeszcze dobija. Na trasie jest sporo zwolnień, w efekcie czego nabiliśmy 20 minut opóźnienia. W związku z tym w Jeleniej Górze wyskakuję tylko na jedną szybką fotkę i zaraz ruszamy w drogę powrotną:


Opóźnienie 20 minut utrzymuje się, frekwencja już nieco niższa. Odcinek Węgliniec-Żary to w sumie nic ciekawego, kolejna typowa linia lubuska czyli pola i lasy. W pociągu zostają wykryte pasażerki ze źle wystawionymi biletami i w dodatku nieprawidłowo poświadczonymi po błędnym skasowaniu. Kierpoć od razu dzwoni tam gdzie trzeba i ochrzania kogo trzeba. :P W Ruszowie opóźnienie wynosi już tylko 10 minut. W Żarach zmiana drużyny na niezwykle wesołego kierpocia. Na odcinku Żary - Zielona Góra jest sporo ograniczeń na łukach. Opóźnienie udaje się zredukować, więc kierownik uspokaja przesiadkowiczów na Poznań, że spokojnie zdążą. W Zielonej Górze za szynobus biorą się sprzątaczki a ja mam 2 godziny czasu, więc udaję się ponownie na starówkę, aby zobaczyć ją w świetle dnia i porobić fotki. Po powrocie urządzam także sesję zdjęciową na dworcu:


Niestety do szynobusu przyszedłem na ostatnią chwilę więc muszę zadowolić się miejscem na schodach. Godzina odjazdu mija, a my nadal stoimy. U mechanika na radiu słyszę, że przyczyną jest wypuszczenie towara na szlak. Dyżurnemu gratuluję pomyślunku. W końcu ruszamy +10. Pociąg prowadzi znów ten sam wesoły kierpoć, co powoduje, że w szynobusie jest sporo śmiechu, gdyż prawie do każdego kontrolowanego biletu znajduje jakiś komentarz, np. że "Karol nie podpisał swojej legitymacji" albo że ja już dzisiaj z nim jechałem gdy kontroluje mój RK. Następnie stwierdza, że idzie obalić wodę mineralną bo klima daje mu popalić. :P A sygnał odjazdu to po prostu "Jedziemy Krzysiu!". :D Apropos klimy to mimo tłoku w szynobusie kilka miejsc pozostało wolnych, gdyż siadając na nich można było doznać dodatkowej, wliczonej w cenę biletu atrakcji w postaci kropelek wody kapiących z klimy. Bliżej Żar zgłaszam wesołemu kierpociowi przesiadkę na Niegosławice na co dostaję odpowiedź: "Spokojnie panie szefie, wszystko załatwione. Tutaj koledzy jadą do Żagania, a pan do Niegosławic". No to skoro kolejarze się przesiadają to mogę mieć pewność, że na pewno będą trzymać. :) W Żarach szybkie przejście na drugą stronę dworca, gdzie oczekuje kolejny SA105, którym ruszamy do Niegosławic:


Do Żagania linia jest dwutorowa. Tam też wysiada większość pasażerów pociągu. Jest to duża stacja, posiadająca 5 peronów, to jeszcze pamiątka z czasów świetności tego węzła. Dziś jest sprawia wrażenie przygnębionego i opuszczonego i obsługuje tylko pociągi z Legnicy do Żar oraz ochłapy do Niegosławic. Wjazd i wyjazd z peronów masakrycznie wolny. W pierwszym momencie nie wiedziałem czy to już odjazd, czy po prostu przesuwamy się trochę w peronie. Linia do Legnicy odbija w lewo, żeby po jakimś czasie przejść pod naszą. Ta trasa w większości polna, a stacyjki raczej na odludziach. Do Niegosławic wraz ze mną dojeżdża jedna dziewczyna. Na pociąg powrotny oczekuje jedna pani. Wyskakuję na szybkie fotki:


W powrotnej drodze wysiadam w Żaganiu. Na peronie niewielka grupka osób oczekuje na pociąg do Legnicy, który lekko się spóźnia. Fotki z Żagania:


Teraz rozpoczynam zjazd do domu zaliczając jednocześnie ostatnią linię rejonu żarskiego no i tego wyjazdu. Klimatem nie odbiega zbytnio od pozostałych linii w okolicy. W Miłkowicach łączymy się z linią E-30 i dalej już jazda po znanej trasie. W Legnicy jesteśmy o 20:00. Osobówka do Wrocławia jest już podstawiona w peronach, ale ja czekam na desiro, z powodu którego właśnie stary Regio Karnet zalegalizowałem na drugi dzień wyjazdu. Przybywa lekko spóźnione, tak jak i desiro przeciwnej relacji. Fotki z Legnicy:


Zajmuję miejsce w 1 klasie, a wraz ze mną dwóch kolejarzy z prestiżowej spółeczki oraz kondi PR naszego pociągu. Z rozmów słyszę, że nadchodzą niekorzystne zmiany dla drużyn PR, m.in. od każdego wypisanego biletu będą dostawać tylko złotówkę. We Wrocławiu meldujemy się o 21:15. Udaję się do kasy zakupić bilety na prestiżową spółeczkę, która jestem zmuszony wracać do domu, a następnie coś przegryźć. Po 22:00 zjawia się skład ŚNIEŻKI z Jeleniej Góry, do którego zostaną podłączone wagony zakopiańskie. Mimo piątku w pociągu nie ma tłoku, za to masakryczne tłumy oczekują na rzeźnie do Świnoujścia oraz Kołobrzegu i Łeby. My ruszamy z 15-minutowym poślizgiem, bo czekaliśmy na jakieś skomunikowanie. Podróż do Kędzierzyna odbyła się bez przygód i tam zakończył się wyjazd.