Wyjazd do Łeby

17.07.2006. - TAM
27.07.2006. - POWRÓT

Bilety:

Relacja:

Nadszedł czas wakacyjnego wyjazdu nad morze. Oczywiście nie mogłem pojechać niczym innym jak koleją tym bardziej że miałem darmowe WOJAŻERY. ;-) Najdogodniejszym połączeniem był Ex OPOLANIN do Gdyni. Parę dni wcześniej zakupiłem miejscówki na 1 klasę do WOJAŻERA. W kasie PKP IC terminal nie chciał łączyć się z serwerem więc odesłano mnie do kasy PR. Tam początkowo nie chciano mi zalegalizować bo to nie ich spółka ale po krótkiej wymianie zdań z kasjerami PICu sprzedano mi miejscówkę i przybito pieczątkę. W poniedziałkowy ranek 17 lipca melduję się na peronie. OPOLANIN przyjeżdża punktualnie. Stadard dwójek to tragedia z wyjątkiem rowerówki natomiast jedynki są przyzwoite:


Jazda odbywała się bez problemu. Od Katowic przedział pełny. Na CMK roboty torowe więc nabraliśmy ok. 20 minut opóźnienia i tak też zameldowaliśmy się w Warszawie. Do mojego przedziału dosiada się czwórka Anglików którzy jadą do Gdańska. Na wschodnim zmiana lokomotywy i zaczynamy tłuc się po najgorszym odcinku na całej trasie: Warszawa-Nasielsk. Jajko można znieść... ;-/ Od Nasielska jest już lepiej. Zapełnienie obu jedynek jest duże, na końcu w przedsionku jedzie ktoś z rowerem. Gorąco więc okno w przedziale cały czas uchylone. W Malborku jesteśmy już planowo. Przy tym samym peronie stoi sobie SPRINTER do Lęborka którym od Gdyni będę jechać. Zaraz po odjeździe mijamy piękny zamek malborski a przed Tczewem przejeżdżamy przez okazały most na Wiśle. Ciekawi mnie dlaczego na odcinku Malbork-Tczew jeden tor jest tak oddalony od drugiego, nie tylko na stacjach. W Gdańsku Głównym Anglicy opuszczają mój przedział i na kolejnych stacjach pociąg coraz bardziej pustoszeje. Do Gdyni Głównej wtaczamy się lekko przed czasem. Udaję się do kasy SKM żeby zakupić bilet do Lęborka. Ku mojej uciesze otrzymuję wydrukowany blankiet a nie bileciki do kasowników. ;-) Następnie pomagam mamie przetaszczyć toboły na peron, z którego pojedzie SPRINTER. Przyjeżdża planowo, jednak odjeżdża 3 minuty po czasie a w Lęborku mam 5 minut na przesiadkę. Skład ohydny jak wszystkie składy SKM z wyjątkiem zmodernizowanych. Zapełnienie duże. Do Lęborka docieramy lekko spóźnieni tak że na przesiadkę zostały 2 minuty i oczywiście nie mogło być inaczej: wjeżdżamy na peron 3 a osobówka do Łeby stoi sobie przy 1. Jakby nie można było zrobić przesiadki przy jednym peronie. ;-/ Targamy więc z mamą toboły przez cały tunel i na szczęście udaje nam się zdażyć. Bilet miałem już kupiony w Kędzierzynie. Trasa jest ładna ale stacje położone nie zawsze tam gdzie powinny (np. Garczegorze). Stukotowi kół czasem towarzyszy przeraźliwe wycie stonki przed przejazdami kolejowymi. ;-) Zapełnienie średnie. Dużą konkurencję stanowią tutaj PKSy i busiarze którzy mają krótszy czas przejazdu, niższą cenę i jeżdżą często. Założe się że gdyby Łeba była w Czechach to motoraczek zajeżdżałby tu co pół godziny albo częściej. W końcu przed 18 meldujemy się w Łebie i udajemy się do pensjonatu który na szczęście mamy zaraz na przeciwko stacji.

Podczas pobytu w Łebie nie spędzałem dużo czasu na kolei, od czasu do czasu spacerek na stacyjkę, ewentualnie jakaś fotka. W Łebie codziennie jest ten sam schemat. Pociąg przyjeżdża, lokomotywa oblatuje skład i pociąg odjeżdża. Po jakimś czasie to się po prostu nudzi. W tym roku zostały ograniczone godziny pracy kas biletowych w Łebie. Niezależnie od pory dnia zawsze były kolejki. Jedna kasa prowadzi sprzedaż biletów z rezerwacją miejsc, druga bez rezerwacji. Kasy pełnią też jednocześnie funkcję informacji więc obsługa klientów trwa dość długo, szczególnie jak trafi się jakiś obcokrajowiec. Czynne były od 9:00 do 20:30 (potem nawet jeszcze skrócono). Ostatni pociąg z Łeby (rzeźnia wrocławska) wyjeżdża po 21:00 więc pasażerowie którzy nie zdążyli kupić biletu przed godziną zamknięcia kas byli wypraszani z budynku i kazano im kupować bilety u konduktorka. Kasjerki pracujące w Łebie ponoć musiały dojeżdżać aż spod Szczecinka. Jeśli chodzi o składy to była loteria. Czasem SA109, czasem bonanzy, czasem przedziałowce. Nigdy nie wiedziałeś na co trafisz. Później regularnie zaczął kursować SA109.

Stacja w Łebie i SA109:


Wyjazd z Łeby:


Rzeźnia do Wrocławia opuszcza Łebę:


Pogoda przez cały pobyt dopisywała. 24 lipca odbyłem wycieczkę do Olsztyna. Jechałem tam w celach niekolejowych, ale przy okazji zaliczyłem ten węzeł. ;-)

Nadszedł 27 lipca - dzień powrotu. Trochę żal było odjeżdżać bo lubię Łebę, no ale cóż zrobić, zbliżał się kolejny wyjazd (do Szwajcarii) a trzeba też w domu trochę pobyć. Podróż miała się rozpocząć osobówką o 6:48 z Łeby. Jest to skład rzeźni katowickiej powracający do Lęborka. Do Łeby przyjeżdża o 5:51. Będąc jeszcze w pokoju i szykując się do drogi zauważyłem że dziś jednak rzeźnia się nie zjawiła. Minęła 6:00, mijały kolejne minuty i dalej nic. A kasy zamkniętę więc nikt nie udzieli informacji. Wyszperałem z cegły numer na informację do Gdyni i dzwonię... Okazuje się że pociąg ma 90 minut opóźnienia! No to już sobie pojechałem... W cywilizowanym kraju został by zorganizowany skład zastępczy albo w ogóle nie ustalano by takiego obiegu jeśli pociąg jedzie przez całą Polskę. Żeby nie stracić przesiadki w Lęborku musiałem skorzystać z usług Boguś-Busa. Cena 5 zł, czas przejazdu pół godziny. Będąc już w Lęborku postanawiam nie podarować PKP tych kilku groszy i ubiegać się o zwrot za odcinek Łeba-Lębork (bilet miałem Łeba-Gdańsk). Udaję się więc do dyżurnego. Przede mną jest jakaś dziewczyna która miała odbierać koleżankę z nocnego pociągu jednak ta koleżanka nie wysiadła i ona nie wie jak sprawdzić czy nic się jej nie stało bo komórka koleżanki nie odpowiada. Dyżurny trochę się z niej nabija ("W pani wieku? Eeee to jej nie zgwałcą...") aż w końcu informuje że nie ma sensu nigdzie dzwonić bo nawet jakby zadzwonili to konduktorom nie będzie się chciało tego sprawdzać. Na moje pytanie dlaczego rzeźnia z Katowic do Łeby miała takie duże opóźnienie odpowiada że nie wie. To kto ma wiedzieć? ;-/ Bez problemu jednak uzyskuję poświadczenie że z winy PKP nie mogłem odbyć przejazdu z Łeby do Lęborka i otrzymuję w kasie zwrot całej kwoty bez potrącenia. Następnie zakupuję nowy bilet Lębork-Gdańsk. Tamten bilet był na osobowy, jednak teraz postanowiliśmy kupić na pospieszny żeby być szybciej w Gdańsku i nie przesiadać się już w Gdyni. W czasie oczekiwania na PARSĘTA zapowiedź że mój pociąg z Łeby z przyczyn technicznych jest opóźniony 60 minut. Pośpiech przyjeżdża planowo. Jadę w ostatnim wagonie i przez całą podórz wykonuję zdjęcia:


W Gdaśnku oddajemy bagaż do przechowalni a następnie udajemy się na Stare Miasto. Spędzamy tam 2 godzinki. Po powrocie troszkę focę:


OPOLANIN zjawia się planowo. Jedynka znowu po modernizacji, przedział mam nie po nasłonecznionej stronie. W przedziale jakieś dwie kobiety, moja mama, jakiś kolejarz i ja. Jedziemy, ale mam wrażenie że jakoś dziwnie. W Pszczółkach zatrzymujemy się. Po chwili z naprzeciwka nadjeżdża IC LAJKONIK i też staje. Drużyny chwilę rozmawiają, a następnie ICek odjeżdża a my dalej stoimy. W międzyczasie przemyka SKMka w kierunku Trójmiasta a kolejarz z mojego przedziału poszedł się dowiedzieć co się stało. Okazało się że nawalił helmut, hamulec za mocno przykręcony czy coś w tym stylu (nie znam się na technicznych sprawach). Decyzja była taka że jakoś dokulamy się do Tczewa i tam wymienią loka. Po przyjeździe do Tczewa zapowiedź że odjedziemy z półgodzinnym opóźnieniem. Jednak po chwili ruszamy bez wymiany loka. Wraca "nasz" kolejarz i mówi że "jednak udało się poluzować". Do Warszawy stopniowo nadrabiamy opóźnienie i w stolicy jesteśmy planowo. Na wschodnim dłuższy postój więc wyszedłem sfocić zmianę loka:


Wychodząc z wagonu na peron mam wrażenie że wchodze do sauny. W pociągu przynajmniej był cień... Miejsce naszego helmuta zajmuje epoka w cargowskim malowaniu. Wykonuję jeszcze dwie fotki:


Po powrocie do przedziału okazuje się że mamy nowego towarzysza podróży - pana który wraca z kilkutygodniowej podróży po Europie i Azji. Jechał też Koleją Transsyberyjską, był zachwycony. Na centralnym jak to zawsze w pierwszej klasie bywa dosiadają się do nas jakieś "biznesmeny" z laptopami. ;-P Po odjeździe z Warszawy przybywa konduktor i sprzedaje panu podróżnikowi bilet z przenośnego terminalu. Nie ma żadnych problemów jeśli chodzi o płacenie kartą. Od Katowic jesteśmy już tylko we trójkę w przedziale więc pan podróżnik pokazuje nam na aparacie ciekawe zdjęcia ze swojej wycieczki. Zbliża się Kędzierzyn... Żegnamy się więc i wysiadamy. Witamy w domu ! ;-)

Wycieczka do Olsztyna