Wycieczka w Góry Izerskie
5.05.2012.

Kędzierzyn - Wrocław - Jelenia Góra - Szklarska Poręba - Harrachov - Tanvald - Harrachov - Szklarska Poręba - Jelenia Góra - Wrocław - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

W pierwszą sobotę maja w końcu wybrałem się na coś, na co wybierałem się od ponad roku i wybrać się nie mogłem tj. reaktywowaną linię Szklarska Poręba - Harrachov. W obecnym rozkładzie jedyna sensowna opcja na zaliczenie tego na jednodniowym wyjeździe to TLK KARKONOSZE, więc na nie się zdecydowałem. Niestety kilka dni wcześniej między Taciszowem a Łabędami wykoleił się pociąg towarowy i rozpierniczył cały tor w kierunku Gliwic, co powoduje totalną loterię jeśli chodzi o punktualność pociągów jadących przez ten odcinek. Poprzedniej nocy KARKONOSZE zostały puszczone jako pierwsze (a PRZEMYŚLANIN czekał na krzyżowanie w Taciszowie) przez co na stacjach meldowały się wręcz przed czasem. Liczyłem, że może dzisiejszego poranka będzie podobnie. Gdy przybywam na dworzec zastaję na peronie ok. 13 osób, w tym drużynę PR. Być może jest to spowodowane faktem iż w (C) nie jeździ pierwsze regio do Opola. Nadchodzi godzina odjazdu jednak pociąg nie wjeżdża, a chwilę później znika z klapek. Zapowiedzi zero. Przez kolejne 15 minut nic się nie dzieje... W końcu jeden z kolejarzy PR zniecierpliwił się i chyba zadzwonił na nastawnię KKA, z której obsługiwane są klapki i megafon bo chwilę po tym telefonie rozlega się zapowiedź (oczywiście półprzytomna, jak zawsze w porze nocnej w Kędzierzynie) i pociąg pojawia się na klapkach wypisany jako do Wrocławia i z 40-minutowym opóźnieniem... Zerkam na Infopasażera w telefonie i widzę, że 15 minut złapał koło Dąbrowy Górniczej, więc pewnie puszczono PRZEMYŚLANINA pierwszego z Taciszowa i przez to zrobiło się aż 40 minut. No cóż, pech, aczkolwiek w Szklarskiej Porębie mam prawie godzinę czasu na przesiadkę, więc może jeszcze nie wszystko stracone. Gdy w końcu przyjeżdża znajduję wolny przedział, jednak po chwili dosiada się do mnie jeden pan. W Zdzieszowicach powiększamy opóźnienie, ponieważ czekamy na krzyżowanie z EIC GÓRNIK (jednotor Zdzieszowice-Gogolin). Do Wrocławia podróż bez żadnych przygód. We Wrocławiu znów mam prywatny przedział i zmienia się też drużyna. Nasze opóźnienie wynosi 50 minut:


Postoju nie udaje się skrócić, więc w dalszą drogę wyruszamy z takim samym opóźnieniem:


W Jaworzynie Ślaskiej za to 5-minutowy postój redukujemy do minimum, bo od razu dostajemy wyjazd:


Radość nie trwa jednak długo, bo kawałek dalej w Świebodzicach przywala nas regio Wałbrzych-Wrocław (jednotor Świebodzice-Wałbrzych) i mamy długi postój przed stacją. Jeden facet stwierdził, że nie będzie czekał aż wjedziemy w perony i wysiadł sobie. :) W efekcie nasze plecy znowu zwiększają się do ok. godziny:


Za Świebodzicami remont linii trwa w najlepsze. W Wałbrzychu Gł. na skomunikowanie z nami oczekuje szynobus KD do Kłodzka, wcześniej kierpoć naszego pociągu informował pasażera w moim wagonie, że skomunikowanie będzie. Na wyjeździe w kierunku Jeleniej Góry mijamy wałbrzyską szopę:


Im bliżej Jeleniej Góry tym widoki stają się ładniejsze i pojawiają się ośnieżone góry:


Od Marciszowa jedziemy lewym torem. W niektórych miejscach remont linii i stacyjek trwa w najlepsze:


Opóźnienie nadal wynosi ok. godziny, tak więc wiadomo, że nie zdążymy dojechać do Szklarskiej na odjazd motoraczka do Harrachova. Jest jeszcze nadzieja, że może uda się złapać w Jeleniej Górze szynobus KD do Szklarskiej (bo KARKONOSZE swoje odstoją przez manewry z wagonami). Do Jeleniej wjeżdżamy jakieś 2 minuty po planowym odjeździe osobówki. Wjeżdżając widzę z okna stojący w peronach szynobus, więc gdy tylko skład się zatrzymuje wyskakuję i przez tory biegnę na drugi peron. Niestety okazało się, że nie jest to szynobus do Szklarskiej (odjechał przed chwilą) tylko po prostu jakiś, który sobie odpoczywa w peronach. Zaglądam na chwilę do holu dworca, gdzie zakupuję bilet do Jakuszyc Granicy oraz przed dworzec. W międzyczasie KARKONOSZE pozbyły się sypialnego i kuszetek oraz części siedzących i w okrojonym składzie udadzą się w dalszą drogę:


Po ruszeniu z Jeleniej Góry zagaduję do drużyny czy dałoby się coś zrobić w sprawie pociągu do Harrachova o 12:07. Konduktor stanowczym tonem odpowiada, że nie ma takiego pociągu, jednak kierpoć od razu go prostuje, że jest zmiana czasowa. Stwierdza też, że powinniśmy być na styk, więc zawoła się na radiu. Niestety zapomnieliśmy, że przed nami jedzie szynobus KD, a na tej trasie jest odstęp od Piechowic do samej Szklarskiej. W efekcie stajemy w Piechowicach na pół godziny powiększając nasze opóźnienie. No trudno, nie będzie zaliczenia linii Smržovka - Josefův Důl, będzie zwiedzanie Szklarskiej Poręby. :) Na szczęście w (C) kursuje dodatkowa para pociągów na trasie Szklarska-Harrachov, dzięki czemu będę mógł dojechać do Tanvaldu i wrócić, a głównie o ten odcinek mi chodzi (druga linia była dodatkowo z racji dużej ilości czasu). Gdy w końcu szynobus KD dociera do Szklarskiej możemy ruszyć z Piechowic. Zaczynamy ostro wspinać się pod górkę. Po drodze jest przystanek Górzyniec:


Pierwszy przystanek na terenie Szklarskiej to Szklarska Poręba Dolna:


Za tym przystankiem widoki niezwykłe, no w końcu jest to jedna z najpiękniejszych linii kolejowych w Polsce:


Następnie Szklarska Poręba Średnia:


I chwilę później stacja końcowa Szklarska Poręba Górna. Będę mieć tu sporo czasu, jest 12:42, a pociąg do Harrachova odjeżdża dopiero o 14:53. Najpierw zwiedzam sobie stację i jej okolice, bo gdy byłem tu poprzednio miałem czas tylko na szybkie fotki podczas zmiany czoła KAMIEŃCZYKA. Siódemka z KARKONOSZY oblatuje skład, a następnie przestawia go na tor bez peronu. Do akcji wkracza ekipa sprzątająca. Po holu dworca jakiś młodzianek jeździ sobie na deskorolce. :P W budynku znajduje się również toaleta, jednak jest tak sprytnie ukryta, że pewnie wielu podróżnych do niej nie trafia. Ja odkryłem ją przez przypadek. :) Fotki ze Szklarskiej Poręby Górnej:


Wychodząc przed budynek dworca mamy piękny widok na góry:


Gdy kończę zwiedzać stację przybywa motorak z Harrachova, a dokładniej to 3 motoraki (2 silnikowe z doczepnym w środku). Malowanie i napisy świadczą o tym, że GWTR wypożyczyło ten tabor od Słowaków. Całkiem spora grupka przesiada się na szynobus KD do Jeleniej Góry. Skomunikowania w obie strony są w stylu czeskim, drugi pociąg odjeżdża zaraz po przesiadce ludzi. Będąc na stacji można odnieść wrażenie, że znajduje się ona na odludziu, ale wystarczy zejść nieco w dół, aby trafić do tętniącego życiem górskiego miasteczka:


Spaceruję sobie trochę po nim, a następnie inną drogą wspinam się na dworzec. Jedną z możliwości dostania się tam są długie schody:


Gdy docieram na stację motoraki szykują się już do kolejnego kursu:


Frekwencja całkiem przyzwoita, na każdej czwórce ktoś siedzi, do mnie też po chwili dosiadają się ludzie. Mimo, że pociąg jest PR i w większości jedzie na terenie Polski nie ma w nim polskiego kierpocia. Trochę się więc wkopałem, ponieważ bilet do Jakuszyc kosztuje mnie 1,62 zł a u czeskiej kierpociowej trzeba zapłacić za to z 7 zł. Ja kupiłem sobie tylko w jedną stronę, bo myślałem, że odprawa wygląda tak jak w Lubawce i że powrotny bez problemu zakupię sobie w pociągu. Przed odjazdem kierpociowa pyta czy wszyscy mają bilety. Po odjeździe zaczynamy jeszcze bardziej wspinać się pod górkę. O tym jak wysoko nad poziomem morza jesteśmy świadczy fakt, że przy torach leży śnieg mimo że mamy maj. Na trasie mamy 2 przystanki: Szklarska Poręba Huta:


Oraz Szklarska Poręba Jakuszyce, który jest najwyżej położonym przystankiem kolejowym w Polsce (886 m n.p.m.):


Trasa w większości wiedzie przez lasy, co nie daje zbyt wielu możliwości podziwiania panoramy gór. Przed samym Harrachovem na chwilę pokazuje się w dole miejscowość z mamucią skocznią, która nad nią góruje. Kontroli biletów nie było. Przystanek Harrachov posiada tylko jeden tor z peronem, więc zatrzymują się na nim pociągi z obu kierunków i nie ma możliwości wyprzedzania ani żadnych manewrów. Linia w kierunku Czech zaraz za przystankiem znika łukiem w kamiennym wąwozie. Mam tu 20 minut czasu. Przystanek ten tak naprawdę znajduje się w osadzie Mýtiny, która jest dzielnicą Harrachova jednak do głównej miejscowości (ze skocznią) jest dość daleko. Jest przystanek autobusowy, z którego można było się dostać do centrum, jednak na rozkładzie wisi informacja w 4 językach, że autobus ten już "Nie kurzuje". Znajduje się tu też pole golfowe. Na tablicy informacyjnej możemy poczytać o historii osady oraz linii kolejowej, także w języku polskim. Warto by ją jednak zaktualizować, ponieważ czytamy tam, że "Dziś harrachovski dworzec jest stacją końcową kolei zębatej prowadzącej z Tanvaldu. Część trasy od Harrachova do Polski niestety ciągle czeka na uruchomienie, zaczyna jednak świtać nadzieja i może już niedługo doczekamy się regularnego połączenia kolejowego z Harrachova do Szklarskiej Poręby". Jak widać, doczekaliśmy się. :) Fotki z Harrachova:


Pociąg do Liberca obsługuje nowoczesny szynobus Regio Shuttle. W środku gniazdka oraz automat, w którym zakupuję bilet na czeski odcinek trasy:


Kierownik daje odjazd, drzwi się zamykają, jednak w momencie gdy ruszamy do szynobusu podbiegają chłopak i dziewczyna, którzy chcą jeszcze wsiąść i rozpaczliwie naciskają przycisk na zablokowanych drzwiach. Kierownik biegnie do kabiny aby dać znać mechanikowi, że ma się zatrzymać (w Czechach drużyny nie mają radia) jednak nie zdąża i pociąg odjeżdża bez nich. Jestem więc jedynym pasażerem na pokładzie. Na stacji Kořenov krzyżowanie, więc można wyskoczyć na szybkie fotki:


Podczas focenia stojący na peronie dziadek z piwem coś do mnie mówi (nie rozumiałem co, ale chyba gadał od rzeczy...). Kierpoć z szynobusu, który przyjechał przesiada się do naszego vlaku, wsiada również parę osób. Na sąsiedniej czwórce siedzi gościu, który gada sam do siebie, a później wychodzi jeszcze, że jedzie na gapę. :P Szynobusy Regio Shuttle mają trochę dziwny system ruszania, gdyż po zamknięciu drzwi trzeba chwilę odczekać zanim pojazd ruszy. Podobnie jest w Elfach KŚ. Jedziemy ostro w dół, nie brakuje tuneli i wiaduktów i w związku z tym prędkość także jest turystyczna. Na tym odcinku zastosowano szynę zębatą. W Tanvaldzie mam mieć szybką 2-minutową przesiadkę na krzyżowaniu do pociągu powrotnego do Harrachova. Na szczęście udaje się bez problemu:


Takim samym szynobusem wspinamy się z powrotem do Harrachova. W pewnym momencie gwałtownie hamujemy. Na szczęście chyba nie mieliśmy żadnego bliskiego spotkania z niczym, bo po chwili ruszamy. Psuje się także pogoda, zaczyna padać deszcz. Chyba czekało z rozpadaniem się aż skończę zaliczać. :P W Harrachovie tym razem szybka przesiadka na motoraka do Polski:


Chwilę później rozpoczyna się oberwanie chmury i silna burza. Miejmy nadzieje, że nie powali żadnych drzew na tory i dojedziemy do Szklarskiej Poręby. Ruszamy z lekkim opóźnieniem, przyczyna nie jest mi znana. Kierpociowa tak jak w poprzednią stronę tylko przychodzi zapytać czy wszyscy mają bilety. Postanawiam więc siedzieć cicho, a bilet dokupić w Jeleniej Górze korzystając z przysługujących mi zniżek. Cała podróż do Szklarskiej Poręby odbywa się w ulewie, więc oglądanie widoków jest mocno utrudnione, na szczęście w poprzednią stronę było okej. Kontroli tak jak podejrzewałem nie było. W Szklarskiej jak zwykle możliwość przesiadki na szynobus do Jeleniej Góry, który po chwili odjeżdża. Na tym samym torze podstawione są już KARKONOSZE, które po odjeździe szynobusu zostają podciągnięte bliżej budynku dworca. Według tablicy kierunkowej pociąg jedzie przez stację "Zwiercie" :P :


Zrobiło się zimno i nieprzyjemnie, a stację dokładnie zwiedziłem wcześniej więc po wykonaniu kilku zdjęć wsiadam do pociągu, kupuję bilet u kierownika i zajmuję sobie miejsce, bo schodzi się coraz więcej ludzi (powroty z długiego weekendu). Fotki:


Zjazd ze Szklarskiej Poręby do Piechowic to oczywiście delektowanie się pięknymi widokami:


W Jeleniej Górze pół godziny postoju, więc udaję się do kasy aby zakupić bilet na przejechany odcinek z Harrachova do Szklarskiej. Kolejka duża, więc aby oszczędzić tłumaczenia kasjerce proszę o bilet na jutro. Do KARKONOSZY w międzyczasie zostały podpięte z tyłu dodatkowe dwójki oraz sypialny i kuszetki. Przy tym samym peronie stoi również ROZEWIE do Gdyni, które jak się później okazało będzie prowadzić pijany maszynista:


Wszystko odbyło się sprawnie i punktualnie o 19:39 ruszamy z Jeleniej Góry w kierunku Wałbrzycha i Wrocławia. W którymś z sąsiednich przedziałów jedzie małżeństwo, które nieustannie się ze sobą przekomarza, ale żartobliwie. W pewnym momencie mąż pyta: "A co byś zrobiła gdybym teraz wysiadł z pociągu?" na co żona bez ogródek odpowiada: "Przysłałabym ci pozew rozwodowy!". :P :P Przed Wrocławiem stoimy dłuższą chwilę przed wjazdem na estakadę. Na peronie dworca głównego oczekuje oczywiście spory tłumek w tym grupka jakiś kibiców albo coś, bo krzyczą i śpiewają, na szczęście ulokowali się gdzieś na tyłach. Zostaje też podana informacja, że ROZEWIE przybędzie z opóźnieniem 120 minut. Dalsza jazda upływa również spokojnie i przed 1:00 jestem w Kędzierzynie.