Kolej na Euro Nysę
15-17.05.2009.

Kędzierzyn - Opole - Wrocław - Görlitz - Bischofswerda - Zittau - Liberec - Zittau - Kurort Jonsdorf - Bertsdorf - Kurort Oybin - Zittau - Görlitz - Wrocław - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Sesja coraz bliżej, jednak zanim nadejdzie trzeba się wyszaleć. :) A do tego najlepsze są stalowe szlaki, a szczególnie te bardziej zadbane za naszą zachodnią granicą. 15 maja przed 20:00 zjawiam się na kędzierzyńskim dworcu, gdzie po zakupieniu turystyka zajmuję miejsce w pociągu do Wrocławia. Jadą dwie jednostki. Taki skład bardziej przydałby się na niedzielę, a wtedy jeździ jedna... Ruszamy z malutkim poślizgiem, bo są jakieś problemy z drzwiami. Dalej już bez żadnych problemów. Jadę do Wrocławia, ale wysiadam w Opolu, bo chcę skorzystać z faktu posiadania turystyka i przejechać się jadącym chwilę później bohunowym InterRegio z Rzeszowa do Wrocławia. Tak samo czyni kierpoć z mojej osobówki, który w dworcowym kiosku kupuje sobie... gwizdek, aby niedługo później użyć go przy podawaniu odjazdu dla IR. :P Zaraz po odjeździe rozpoczyna on kontrolę biletów. Przypatruje się chwile mojemu turystykowi, po czym pyta czy wiem, że z tym biletem nie mogę jechać tym pociągiem bo "w interredżio tylko taryfa specjalna". Grzecznie tłumaczę mu, że nie ma racji oraz wyjaśniam od kiedy była zmiana i odpuszcza, chociaż twierdzi, że jeśli wejdą rewizorzy to on nie chce mieć problemów. W Lewinie mijanka z pociągiem jadącym w przeciwnym kierunku, który zwalnia nam jednotor. Mój IR ma aż 3 rodzaje tablic kierunkowych, które po przyjeździe do Wrocławia dokumentuję:


Następnie wraz z kol. Semaforkiem, który przybył na dworzec udajemy się do kas zakupić potrzebne bileciki. W czasie czekania w kolejce przyczepia się do nas koleś ze zranioną ręką na skutek nie wpuszczenia go do autobusu, którym chciał dojechać do Warszawy. Gada jednak trochę od rzeczy i wykonuje dziwne ruchy, więc pieron wie ile prawdy w tym co mówił. W kasie obsługuje nas kasjer, który świetnie orientuje się we wszystkich ofertach, bilety wystawia błyskawicznie, a nawet mówi, że sam nieraz robił sobie wycieczki na Euro Nysie. Może jakiś MK. ;-) Przy zakupie Euro Nysy wbrew temu co pisze w necie nie trzeba pokazywać żadnego dokumentu. Bilet nie jest imienny. Następnie udajemy się do kol. Semaforka na nocleg.

Następnego dnia pobudka skoro świt i wyruszamy na dworzec, aby dotrzeć tam tuż po 5:00. Po chwili oczekiwania zostaje podstawiona osobówka do Görlitz - zmodernizowane bohuny:


Ruszamy planowo, ale nie ujeżdżamy za wiele, gdyż we Wrocławiu Leśnicy wydłużamy postój. Od konduktora dowiadujemy się, że jest to zgodne z telegramem spowodowanym zamknięciem toru. Szkoda tylko, że w necie nie raczono o tym poinformować. Nasze szanse zdążenia na RE zatem spadają, na szczęście w zanadrzu mamy jeszcze RB. Gdy w końcu przyjeżdża kibelek, z którym się krzyżujemy możemy ruszyć w dalszą drogę. Kondi przy kontroli spisuje turystyka. Do Węglińca udało się zgubić kilka minutek, ale drobne opóźnienie ciągle się utrzymuje. Tam też następuje zmiana loka, którą wychodzimy obejrzeć:


Po manewrach ruszamy dalej niezelektryfikowanym szlakiem, niestety opóźnienie pozostało bez zmian. Wyliczyłem, że w Görlitz zjawimy się dokładnie o godzinie odjazdu RE, więc to czy poczeka będzie loterią. Większość osób wysiada w Zgorzelcu. Gdy wjeżdżamy do Görlitz widzimy, ze RE jeszcze stoi, szczęśliwie przy tym samym peronie:


Błyskawicznie przesiadamy się i po chwili ruszamy. Desiro mocno nabite, więc nie mamy za bardzo co wybierać jeśli chodzi o miejsca. Na szczęście nie jedziemy tym długo. Gdy dojeżdżamy do celu naszej podróży, jeden z mężczyzn przepychający się do drzwi niechcący szturcha bagażem siedzącego obok nas dziadka, co powoduje lawinę niemieckich wyzwisk pod jego adresem, które przez najbliższych kilka minut ma zaszczyt słuchać pół desira. Bischofswerda wita na deszczem, ale to nie jest powód by zrezygnować z focenia. :) Przy remontowanym budynku dworca oczekuje sobie... bus. Czyli nie tylko w Polsce mamy do czynienia z takim środkiem transportu. Z tym, że w Niemczech jego kursy normalnie uwzględnione są na dworcowej tablicy odjazdów, a nie tak jak w Polsce, że każdy jeździ kiedy chce i z jaką prędkością chce. :P Tunel pod peronami pomalowany w rysunki. Może na PKP też warto pomyśleć o takim rozwiązaniu. Zamaskowałoby to brzydotę niektórych przejść podziemnych. W czasie naszego szwendania się po stacji przybywa RB z Görlitz - ten, którym jechalibyśmy gdyby RE nam zwiało, a chwilę później skomunikowany z nim vlak z Zittau do Drezna. Fotki z Bischofswerdy:


W końcu przybywa i nasz pociąg z Drezna do Zittau:


Zaraz po odjeździe odbijamy w prawo od linii do Görlitz. Trasa ładna, trochę pagórkowata i polno-leśna. Stacyjki typowe dla niemieckich lokalek. Na stacji Ebersbach odgałęzia się linia do Czech, którą kiedyś trzeba zaliczyć. Przejeżdżamy też obok czeskiego przystanku Jiříkov, gdzie jeszcze w poprzednim rozkładzie można było dojechać pociągiem specjalnym. Właściwie można go uznać za część stacji Ebersbach. Wychodzi więc na to, że granica przebiega przez środek torowiska. W Zittau wjeżdżamy na ślepy tor i nasz pociąg kończy bieg. Właściwie nie na ślepy bo można z niego wjechać na obrotnicę, pytanie czy czynną. Mamy trochę czasu więc spacerujemy po stacji. Przybywa pociąg z Seifhennersdorfu, którym jest już chyba nieco starszej daty wagon motorowy. Zaglądamy też do ReiseZentrum, gdzie pobieramy mapy oraz inne broszurki dotyczące rejonu, w którym się znajdujemy oraz biletu Euro Nysa. Przed dworcem wąskotorowym właśnie manewruje parowóz, który oblatuje skład. Aby to uczynić musi on wyjechać na ulicę przed budynkiem dworca. W holu dworca wąskotorowego pobieramy kolejne broszurki. Bardzo podoba mi się poczekalnia urządzona jako wnętrze pociągu. Dokumentujemy też odjazd pociągu wąskotorowego z parowozem. Na przejażdżkę wąskotorówką przyjdzie jednak czas później. Na razie powracamy na dworzec normalnotorowy i udajemy się na jego prawą część, gdzie oczekują już podróżni na pociąg do Liberca. Fotki z Zittau:


Z Varnsdorfu do Liberca pojedzie motorak z doczepką. My zajmujemy miejsce oczywiście w doczepce, a wraz z nami jakaś wycieczka. Zaraz po wyjeździe ze stacji krzyżujemy się z wąskim torem, następnie jedziemy powyżej niego, żeby w końcu przeciąć go po ładnym wiadukcie. Wjeżdżamy na chwilę do Polski, co da się odczuć po spadku prędkości. Przejeżdżamy przez Porajów, ale w tej miejscowości nie ma przystanku, więc mieszkańcy tej miejscowości nie mają możliwości korzystania z pociągów na trasie Zittau-Liberec. Wjazd na terytorium Czech odczuwalny znów po prędkości, jak i też widoczny:


Różnica pomiędzy polskim a czeskim torem jest kolosalna. I jeszcze ten wymowny wskaźnik z prędkością 30 km/h witający pociąg wjeżdżający do PL. Smutne... Trasa do Liberca wiedzie przez ładne górki. Sam dworzec jest dość pogmatwany. Z obu stron posiada tory ślepe, jak również niemało przelotowych. Budynek znajdujący się na jednym z nich to tylko poczekalnia, natomiast ten z holem jest położony w pewnej odległości od peronów i wędruje się do niego tunelem. Aktualnie trwa remont dworca, więc wiele miejsc rozkopanych. Na jednym torze stoi sobie woda. W centrum obsługi pobieram kilka ulotek (w tym o SONE+PKP ze zdjęciami dworców w Bielsku oraz Krakowie) oraz reklamę aktualnych promocji w formie koła, którym się kręci wybierając odpowiednie kryteria, a w okienku pokazuje się optymalna oferta. Czesi to mają pomysły. :P Przed dworcem tory tramwajowe z trzema szynami czyli mogą jeździć tramwaje o różnych rozstawach kół. Na fotki załapuje się też pociąg specjalny RailTransu prowadzony wagonem motorowym w muzealnym malowaniu, który właśnie przybył na stację. Po obejrzeniu wszystkiego czas udać się na peron gdzie przybędzie nasz pociąg powrotny do Niemiec. Fotki z Liberca:


Przyspieszonym Tanvald-Drezno wyruszamy w drogę powrotną. Tuż przed Zittau widzimy w dole jadącą wąskotorówkę, zdekomunikowaną z naszym pociągiem i po chwili wjeżdżamy na stację:


Znów mamy trochę czasu aby poszwendać się po stacji. Dokumentujemy więc odjazd naszego pociągu do Drezna, a następnie przenosimy się na drugą stronę stacji, aby sfocić wjeżdżający na dworzec wąskotorowy zabytkowy motorak, który będzie naszym kolejnym pociągiem. Następnie przenosimy się na dworzec wąskotorowy, gdzie właśnie trwa oblot wagoniku. Po wykonaniu zdjęć zajmujemy miejsca. Fotki z Zittau:


Ruszamy teraz na przejażdżkę żytawską wąskotorówką. Zaraz po wyjeździe ze stacji krzyżujemy się normalnym torem:


Następnie idzie on po nasypie powyżej naszego. W tym miejscu mamy pierwszy przystanek. Następnie ponownie przecinamy normalny tor, tym razem idzie on ładnym, kamiennym wiaduktem, którym zresztą jechaliśmy chwilę wcześniej wracając z Liberca:


Przystanki ładne, zadbane drewniane wiaty i budyneczki, na niektórych stacyjkach także mijanki. Oczywiście nie mogłem sobie odmówić pofocenia ich. ;-)
Zittau Haltepunkt:


Zittau Süd:


Zittau Vorstadt:


Olbersdorf Niederdorf:


Olbersdorf Oberdorf:


Na stacji Bertsdorf oczekuje na nas skład do Kurortu Oybin z parowozem na czele. W składzie znajduje się wagon letni bez dachu. W głównym sezonie na kolejce kursują 3 obiegi: dwa składy z parowozem i nasz zabytkowy motorak z wagonikiem. Składy parowozowe różnią się, w jednym znajduje się właśnie wspomniany wagon letni, w drugim natomiast wagon barowy. Niestety na naszych pociągach nie trafimy na skład z wagonem letnim:


Okazja do fotek na tej stacji będzie później bo będziemy tu mieć półgodzinną przesiadkę. Na razie ruszamy motorakiem w dalszą drogę do Kurortu Jonsdorf. Do naszego wagoniku dosiada się grupa rozbieganych pociesznych dzieciaczków. :) Wyjazd w tym kierunku nie jest możliwy ze wszystkich torów na stacji, o wiele bardziej rozbudowany jest dwutorowy wyjazd w kierunku Kurortu Oybin. Przy nastawni odbijamy w prawo i zaczynamy wspinać się pod górkę. Na trasie jest jeszcze jeden przystanek - Kurort Jonsdorf Haltstelle:


Po przyjeździe na miejsce cykam wnętrze wagoniku:


Teraz motorak będzie oblatywać wagonik. Są chyba jednak jakieś problemy, więc manewr ten nieco się opóźnia, ale na szczęście w końcu dochodzi do skutku. Urządzamy sesję zdjęciową:


W budynku dworca restauracyjka urządzona w stylu muzealnym. Wśród eksponatów znajdują się także czasopisma kolejowe. Na fotki załapuje się też pulpit maszynisty oraz wnętrze motoraka, w którym usadawiamy się na drogę powrotną. Komfort jazdy dużo niższy niż w wagoniku, dlatego cieszymy się, że jedziemy tylko do Bertsdorfu. Tam też po niezbyt długiej jeździe docieramy. Motorak wyrusza w dalszą drogę do Zittau, a my mamy pół godzinki oczekiwania na pociąg parowy z Zittau. Parowóz z drugiego składu właśnie wykonuje oblot i będzie oczekiwać na skład z Zittau, aby zabrać przesiadkowiczów do Kurortu Jonsdorf. Troskliwa konduktorka pyta się, czy potrzebuję zakupić bilet podczas gdy szwendam się przy składzie. Oprócz wagonu letniego w pociągu znajduje się również wagon przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych. Poczekalnia urządzona w stylu retro, jedynym współczesnym akcentem jest stojak z ulotkami. Na zewnątrz kran z wodą zdatną do picia. Fotki z Bertsdorfu:


W końcu przybywa nasz skład relacji Zittau - Kurort Oybin:


Wysiada bardzo dużo osób, w sporej części są to osoby starsze. Zajmujemy miejsce na tyłach składu i następuje równoczesny odjazd dwóch parowych pociągów do poszczególnych kurortów. Jedziemy dwutorowym wyjazdem w kierunku Kurortu Oybin, aby później wjechać ponownie na jednotor:


Na trasie są dwa przystanki.
Kurort Oybin-Niederdorf:


Teufelsmühle:


Ten odcinek trasy również jest bardzo malowniczy:


Stacja Kurort Oybin położona jest przy pionowej skale, podobnie jak nasze Jerzmanice Zdrój. Podczas oblotu zagaduje do nas dwóch Polaków, od których dowiadujemy się, że takie parowozy jeździły kiedyś z Bogatyni do Turoszowa. W drewnianym budynku dworca znajduje się restauracja, są także stojaki z ulotkami oraz gablota z pamiątkami. Fotki z Kurortu Oybin:


Kierpoć pyta nas o bilety powrotne. Gdy dowiaduje się, że mamy Euro Nysę macha ręką i mówi, że nie trzeba wyciągać. Tym razem podróż odbywamy w wagonie restauracyjnym, ale na szczęście nie każą nam nic zamawiać za ojro. :) Ruszając z Bertsdorfu widzimy naszego kierpocia idącego peronem. Myśleliśmy, że może zmiana, jednak później pojawił się w czasie jazdy czyli musiał wsiadać gdy skład był już trochę rozpędzony. Jak się później okazało na kolejnych przystankach wyglądało to podobnie. :P Przed samym Zittau toczymy się bardzo wolno, wręcz nienaturalnie. Pewnie coś jedzie normalnym torem i musimy poczekać na zwolnienie przejazdu. Po przyjeździe do Zittau parowóz wjeżdża na ulicę, aby oblecieć skład co wyraźnie nie podoba się jednemu kierowcy samochodu, który zaczyna trąbić, aby to coś usunęło mu się z drogi. :P :


Żegnamy się z żytawską wąskotorówką i udajemy się na dworzec normalnotorowy gdzie po chwili przyjeżdża desiro z kierunku Görlitz, które zaraz będzie tam powracać z nami na pokładzie. Stoi też motorak do Liberca:


Ruszamy planowo, nieopodal nas usadawia się matka z dziećmi. Pociąg prowadzi bardzo miła i uśmiechnięta konduktorka. Mama kupuje bilet, więc konduktorka pokazuje dzieciaczkowi i tłumaczy krok po kroku jak wystawić bilet z przenośnego terminala, a następnie pozwala, żeby sam go skasował. :) W pociągu jest też punkt z przekąskami. W Hagenwerder oczekujemy na mijankę z pociągiem do Zittau - mechanik wychodzi na papieroska. W Görlitz mamy godzinę czasu, więc po sfoceniu naszego pociągu postanawiamy skorzystać z faktu, że Euro Nysa jest ważna również w komunikacji miejskiej i przejechać się tutejszymi tramwajami. Wsiadamy w tramwaj linii nr 3 i jedziemy w kierunku centrum. Wysiadamy w miejscu, w którym przewidujemy, że za chwilę nadjedzie tramwaj w przeciwnym kierunku. Podczas oczekiwania widzimy ciekawy busik Görlitz Express. Po chwili nadjeżdża tramwaj linii nr 2, którym powracamy w kierunku dworca. Jako, że mamy jeszcze trochę czasu nie wysiadamy tylko jedziemy dalej objeżdżając dworzec i dojeżdżamy do miejsca gdzie kończy się dwutor. Tam wysiadamy i na dworzec powracamy pieszo. Na peronie czeka już polska drużyna i po chwili zjawia się podwójne desiro z Drezna do Wrocławia. Fotki z Görlitz:


Wnętrze desira również zostaje sfocone:


Zajmujemy miejsca w 1 klasie, która od 2 różni się chyba tylko tym, że są stoliki przy oknach. Wbrew temu co się spodziewaliśmy nie jedziemy całą trasę sami, na kolejnych stacyjkach dosiadają się do 1 klasy osoby z turystykami. Sporo osób wsiada też w Pieńsku, pewnie dlatego PKP od czerwca likwiduje ten postój... Do Wrocławia docieramy bez żadnych przygód i udajemy się do kol. Semaforka na nocleg:


Następnego dnia pobudka również skoro świt. Łukasz jedzie na kolejne kółeczko, a ja wracam do domu, więc po 6:00 zjawiamy się na dworcu. Przy peronie oczekuje już osobówka do Kłodzka. Prowadzi ją jaśnie hrabia, który nie życzy sobie, aby stać w tym samym przedsionku co on podczas wypisywania biletu. To tak dla kontrastu z wczorajszą konduktorką uczącą dziecko wystawiać bilet. Kibelek do Kłodzka odjeżdża, a ja mam godzinę czekania bo niestety pociąg o 6:42 jeździ w (D). Podczas mojego oczekiwania podstawiają się desira, którymi wczoraj przyjechaliśmy. Druga jednostka jedzie tylko do Görlitz. W końcu doczekuję mojego pociągu rel. Wrocław-Racibórz, którym docieram do domu i tak kończy się ten wyjazd.