Czeska dwudniówka nr 6

DZIEŃ 1 - 13.11.2010.

Kędzierzyn - Racibórz - Bohumín - Přerov - Praha - Plzeň - Číčenice - Týn nad Vltavou - Číčenice - Dívčice - Netolice - Dívčice - Číčenice - Písek - Ražice - Tábor - Bechyně - Tábor - Praha

Bilety:

Relacja:

W połowie listopada nadszedł czas na kolejną wycieczkę do Czech. Głównym celem było zaliczenie zagrożonych tras: Dívčice - Netolice oraz Rumburk-Ebersbach. Główny wyjazd przeznaczony był na sobotę i niedzielę, jednak podróż zaczęła się już w piątek 12.11. wieczorem, aby na rano być już w zachodnich Czechach. Na dworzec przybywam o 21:00. Kibelek z Wrocławia do Raciborza przyjeżdża planowo, natomiast dawny GWAREK z Gdyni do Katowic ma wypisane +140. Szynobusowi z Brzegu zostaje zapowiedziane +20, więc oczywiste że będziemy na niego czekać. Gdy w końcu przyjeżdża ludzie z mojego pociągu słysząc zapowiedź, że wjechał pociąg z Brzegu stwierdzają że mogli jechać późniejszym a i tak by zdążyli. Szkoda tylko że nie wiedzą iż tamten jechał przez Nysę. :P Z tego widziałem na nasz pociąg chyba nikt się nie przesiadł, na pociąg do Gliwic kilka osób. Ruszamy z +20. W Nędzy na skomunikowanie z nami oczekuje pociąg do Rybnika. Przed 22:00 jestem w Raciborzu. W oczekiwaniu na przyjazd kol. Semaforka cykam malunek w tunelu dworca:


Następnie udaję się wraz z nim samochodem do Bohumína. Zakupujemy potrzebne bilety i na peronie oczekujemy na EXCELSIORA. Ludzi nie jest dużo, więc możemy sobie wybrać porządny prywatny przedział. Jedziemy do Pilzna, więc lokujemy się w wagonach bezpośrednich jadących przez tą stację:


Po prawie każdej stacji do przedziałów zagląda kierpociowa, niestety ma bardzo wkurzający zwyczaj nie zamykania drzwi, które otwiera. Za Přerovem pojawia się też rewizor. Jazda spokojna i beż żadnych przygód. W Pradze nasze wagony zostają przetoczone i formuje się nowy rychlik. Przed 6:00 jesteśmy w Pilźnie, gdzie spotykamy się z kol. Krzyśkiem (SMall42), który do naszego składu wsiadł w Pradze. Udajemy się szybko na párka v rohliku, a następnie po drugiej stronie dworca wsiadamy do rychlika w kierunku Brna. Zapełnienie duże, więc musimy ulokować się w wagonie bezprzedziałowym. Dojeżdżamy do stacji Číčenice. Spotyka się tu kilka pociągów:


Zaliczymy sobie teraz kikut do miejscowości Týn nad Vltavou:


Na trasie nie ma jakiś nadzwyczajnych widoków, poza elektrownią w Temelínie. Na stacji Záboří nad Labem zegar słoneczny:


Na stacji docelowej mamy 1,5 godziny czasu, więc udajemy się obejrzeć to całkiem sympatyczne miasteczko. Fotki ze stacji Týn nad Vltavou:


Nasz motorak jedzie teraz bezpośrednio do Netolic:


W Temelínie mamy mijankę z pociągiem w przeciwnym kierunku:


Po dojeździe do Číčenic z pociągu wysiadają wszyscy oprócz nas i 1 dziadka. Mechanik pyta nas czy jedziemy do Netolic. Zmieniamy czoło i podjeżdżamy teraz kawałeczek magistralą Pilzno - Czeskie Budziejowice, do Dívčic, skąd wychodzi lokalka do Netolic. Tutaj ponownie zmiana czoła. Z tej stacji oprócz nas pociągiem wyrusza jeszcze 3 facetów (jak się później okazuje także MK) oraz jedna pani, która wysiada na stacji Libějovice. Tak więc do końca docierają wyłącznie MK. W Netolicach tylko szybka zmiana czoła, podczas której udaje się zrobić kilka zdjęć:


W drogę powrotną wyruszamy my, tamci MK oraz 1 pan. Na wjeździe do Dívčic focę spalony wagon stojący na bocznym torze:


Zmiana czoła i wracamy do Číčenic:


Teraz chcemy udać się do miejscowości Tábor, jednak najbliższy pociąg w tamtym kierunku odjeżdża z Ražic dopiero za 2 godziny, więc nie udamy się tam od razu tylko w celu wytracenia czasu (a także zaliczenia przy okazji odcinka Protivín - Putim ) pojedziemy przez Písek, a potem cofniemy się do Ražic. Używamy do tego celu 3-wagonowego rychlika z Czeskich Budziejowic do Pragi prowadzonego przez bertę. W Písku trochę czasu, więc zaglądamy do pobliskiego supermarketu oraz urządzamy sesję zdjęciową:


Na stacji znajduje się restauracja PENDOLINO. :) Motoraczkiem relacji Tábor - Ražice jedziemy do stacji docelowej. Tutaj 810-tka oblatuje doczepkę a my mamy trochę czasu na zdjęcia:


Na stacji zjawia się Rožmberk z Brna do Pilzna, zapowiedziany jako jadący z Bohumína. A więc w Czechach też zdarzają się kolejarze nie znający rozkładu. Gdy zbliża się godzina odjazdu ponownie zajmujemy miejsce w naszym pociągu. Konduktor zdziwiony, że jedziemy z powrotem. Krzysiek, który dobrze mówi po czesku tłumaczy mu, że to z powodu wytracania czasu. :) Między stacjami Vlastec i Červená nad Vltavou przejeżdżamy po okazałym moście nad rzeką, z którego rozpościera się ładny widok na okoliczne lasy. Linia nieraz poprowadzona jest również przez przekopy. Na stacji Červená nad Vltavou mijanka z pociągiem w przeciwnym kierunku, a kierpocie zamieniają się pociągami. Na trasie jest stacja Branice, ale nie są to te Branice gdzie znajduje się szpital psychiatryczny na Opolszczyźnie :) :


Na jednej ze stacji jest też Hospoda u vlaků:


Trasa jak najbardziej godna polecenia. Podróż kończy się na zmodernizowanej stacji w Táborze, na której rozmaitego taboru kolejowego nie brakuje. :) Urządzamy sesję zdjęciową:


Linia Tábor - Bechyně ma swój własny peron znajdujący się przed budynkiem dworca. Ma też własną sieć trakcyjną. Pociągi na tej trasie prowadzone są małym elektrowozem (coś a'la nasze EM10) a skład to bezprzedziałówka oraz przedziałowa bagażówka. Na peronie dostrzegam jednego z tych trzech MK, z którymi jechaliśmy do Netolic. Nasz pociąg przyjeżdża ze stacji Bechyně i zaraz będzie tam powracać:


Wygląda to tak, że najpierw skład podjeżdża do końca peronu, aby wysadzić ludzi, następnie cofa się za rozjazd (który znajduje się w połowie peronu), aby umożliwić lokomotywie oblot składu, a następnie ponownie zostaje wepchnięty do końca peronu i dopiero wtedy można wsiadać. Zajmujemy miejsce w jednym z przedziałów bagażówki i z niewielkim poślizgiem ruszamy. Linia przede wszystkim polna. W oddali widać elektrownię w Temelínie, która już dziś widzieliśmy. Jest trochę ostrych łuków, pokonujemy też różnicę wzniesień:


Ostatni odcinek: Bechyně zastávka - Bechyně to absolutny hit ! Pociąg jedzie wysokim wiaduktem kolejowo-drogowym, a tor idzie jednym pasem drogi i bezpośrednio za składem jadą samochody. Jest też chodnik dla pieszych. Wszystko to odbywa się bardzo powoli, więc można podziwiać widoki oraz wykonywać fotki:


Na stacji końcowej elektrowozik oblatuje skład, a my urządzamy sesję zdjęciową:


W drodze powrotnej filmuję z końca składu cały przejazd odcinkiem Bechyně - Bechyně zastávka. Dalej jest już ciemno, więc jedyne co jeszcze możemy dzisiaj oglądać to zachód słońca nad polami, które mijamy. W Táborze musimy troszkę poczekać, a następnie jedziemy rychlikiem do Pragi. Większość trasy przesypiam. W Pradze jesteśmy przed 20:00. Na dworcu spotykamy się z kol. Ostrym. Zakupujemy bilety na komunikację miejską i udajemy się na przystanek tramwaju linii 9 (Hlavní nádraží), którym jedziemy do przystanku Olšanské náměstí. Znajduje się tu pizzeria "U staré pece", w której za przystępną cenę (i z dodatkową zniżką na kartę ISIC) każdy pochłania pyszną i ogromną pizzę. Następnie ponownie 9-tką jedziemy na Václavské náměstí i udajemy się do słynnej kolejowej knajpy, która cała jest pokryta siecią torów a wszystkie zamówienia do stolików przywożą pociągi. Obsługa też odpowiednio ubrana. Niestety akurat wszystkie miejsca są zajęte, a nas trochę goni czas więc może innym razem. Docieramy do stacji metra Muzeum skąd linią C jedziemy do stacji Pražského povstání. Jeszcze kawałek do przejścia pieszo i docieramy do akademików, gdzie kończy się dzisiejszy dzień.


DZIEŃ 2 - 14.11.2010.

Praha - Ústí nad Labem - Děčín - Česká Kamenice - Rybniště - Rumburk - Šluknov - Mikulášovice dolní nádraží - Panský - Rumburk - Panský - Mikulášovice dolní nádraží - Dolní Poustevna - Mikulášovice dolní nádraží - Panský - Krásná Lípa - Rumburk - Ebersbach (Sachs) - Bischofswerda - Bautzen - Görlitz - Wrocław - Kędzierzyn

Bilet:

Relacja:

Za długo sobie nie pospaliśmy bo pobudka po 4:00. Ponownie metrem C ze stacji Pražského povstání jedziemy tym razem na Hlavní nádraží. Następnie przechodzimy pieszo na dworzec Masarykovo, gdzie zakupujemy SONE+DB a następnie zajmujemy miejsce w City Elefancie, którym pojedziemy do Ústí nad Labem. Na części trasy podróż urozmaicają nam pierdzący i bekający goście, zapewne wracający z jakieś imprezy. W Ústí na jakiś czas rozdzielamy się. Ja wsiadam w osobówkę i jadę do Děčína. Tam udaję się na niedzielną Mszę do pobliskiego kościoła, a następnie powracam na stację, gdzie jest już podstawiona RegioNova do Dolní Poustevnej. Ruszymy z +5 ze względu na krzyżowanie z rychlikiem. Fotki:


Od strony Děčína pociągi docierają tylko do stacji Česká Kamenice, dalej jest KKA. Główny autobus pomija większość stacji i jedzie bezpośrednio do stacji Rybniště i Rumburka. Druga linia obsługuje pozostałe stacje kończąc bieg w Kytlicach. Na odcinku Jedlová - Rybniště kursują pociągi ze stacji Česká Lípa powydłużane do Rumburka. Tak więc na stacji Česká Kamenice wszyscy przesiadają się do autobusu:


Podczas jazdy autobusem wjeżdżamy pod sporą górę. Jedziemy mocno przed czasem, ale autobus nie czeka na planową godzinę odjazdu tylko od razu jedzie dalej. Tak też jest i przy dworcu Rybniště, gdzie wysiadam. Tutaj to już pół biedy, że autobus pojechał przed czasem, bo stąd jedzie już wydłużony pociąg, który normalnie miał kończyć bieg w Jedlovej. Chwilę czasu wykorzystuję na fotki:


W pociągu do którego wsiadam jedzie już reszta ekipy. W Rumburku będzie nieplanowa przesiadka do innej RegioNovy, ze względu na obiegi. Zmieniamy też kierunek jazdy. Pierwszy postój za Rumburkiem to Valdek:


W RegioNovach pojawił się zakaz kładzenia bagaży na siedzeniach, o czym przypomina nam kierpoć, gdy zjawia się w naszym przedziale dla MK. Na stacji Mikulášovice dolní nádraží szybka przesiadka do motoraczka, którym powrócimy do Rumburka, ale dołem przez Panský:


Obie trasy nie mają jakiś nadzwyczajnych widoków. W Rumburku szybko przesiadamy się do motoraczka, który zaraz pojedzie z powrotem, również dołem:


Teraz jedziemy już do końca czyli do Dolní Poustevnej. W Mikulášovicach tym razem dłuższa przerwa, więc można porobić więcej zdjęć:


Mamy również mijankę z pociągiem do Rumburka jadącym górą. Stacja Dolní Poustevna posiada zmodernizowany peron, a na tablicy kierunkowej jest już umieszczone Sebnitz, do którego pociągi mają za jakiś czas docierać:


Tor po czeskiej stronie jest już odbudowany, kończy się kozłem oporowym dokładnie na granicy z Niemcami:


Postanawiamy udać się dalej resztkami toru po stronie niemieckiej:


Po przejściu jakiś 150 m naszym oczom ukazuje się linia Pirna - Bad Schandau przez Neustadt czyli Niemcy mają do odbudowy naprawdę bardzo niewiele. Idziemy kawałek wzdłuż toru:


Za wiaduktem znajduje się już nastawnia stacji Sebnitz, więc żeby nie narazić się na np. nasłanie na nas panów z polizei wracamy. Po powrocie na czeską stację mamy jeszcze trochę czasu, więc urządzamy sesję zdjęciową. Podczas tej sesji przyjeżdża kolejny motorak. Oba wyjeżdżają za peron, tak aby ten co przyjechał mógł wjechać na drugi tor i tym samym umożliwić wyjazd temu, którym przyjechaliśmy my. Fotki:


Ruszamy w drogę powrotną. Znów jedziemy dołem, z tym że ze stacji Panský nie pojedziemy od razu do Rumburka a do stacji Krásná Lípa. I właśnie z powodu tego odcineczka był potrzebny cały zabieg z wracaniem się z Mikulášovic do Rumburka. Na stacji Panský rozjazd przestawiany jest ręcznie przez kierpocia. W Krásnej Lípie zmiana czoła i teraz jedziemy już do Rumburka po zaliczonej wcześniej trasie. Nie jest nam dane obejrzeć dokładnie tą stację bo znowu błyskawiczna przesiadka, tym razem na motoraczek do niemieckiego Ebersbach. Trasa ta jest likwidowana od grudnia 2010 i tym samym Rumburk stanie się stacją czołową (jeśli chodzi o odjeżdżające pociągi bo fizycznie oczywiście nie). Fotki:


Faktycznie pociągiem do Ebersbach prawie nikt nie jedzie. Na trasie jest przystanek Jiříkov-Filipov. Wjeżdżając na stację Ebersbach mijamy również czołowy przystanek Jiříkov, granica przebiega gdzieś pomiędzy którymiś torami. :) Koledzy Ostry oraz Krzysiek będą wracać do Czech, a ja z Semaforkiem pojedziemy do Polski. W oczekiwaniu na pociąg do Drezna wykonujemy zdjęcia:


Mając duży plecak niemieckimi RE jeździ się średnio wygodnie, ze względu na to, że jest w nich dość ciasno. Wysiadamy w Bischofswerdzie. Mamy trochę czasu więc jest okazja żeby udokumentować wyremontowany już budynek dworca a także skoczyć na rynek. Z racji niedzielnego wieczoru czynne jest ReiseZentrum, więc pobieramy tam kilka folderków. W poczekalni na ścianie tablica z historycznymi zdjęciami. Fotki z Bischofswerdy:


Następnie wsiadamy w RE, którym podjeżdżamy do Bautzen czyli do Budziszyna. Tutaj mamy ponad godzinę czekania na RE do Wrocławia. Zarówno na dworcu jak i w mieście wiele tablic jest dwujęzycznych: po niemiecku i po łużycku. Udajemy się na spacer do rynku i z powrotem, niestety już po ciemku więc bez statywu ciężko o jakieś sensowne fotki. Pierwszy peron dworca aktualnie w remoncie, zapewnione jest tylko dojście do automatu. Na drugim peronie też prace, przez co niektóre pociągi odjeżdżają nie z tych torów co powinny. Jest o tym odpowiednia informacja (nieważne że peron ten sam tylko druga krawędź :)). Fotki z Bautzen:


W końcu przyjeżdża nasz RE do Wrocławia:


Ku naszej uldze 2 desira, gdyż dzisiaj w Polsce kończy się długi weekend, więc od Zgorzelca frekwencja na pewno będzie ogromna. W Görlitz wysiada większość pociągu, ale chwilę później na obu zgorzeleckich stacjach pociąg porządnie się zapełnia, niektórzy muszą nawet stać mimo 2 desir. W Węglińcu nasz postój wydłuża się z niewiadomych przyczyn, więc łapiemy plecy. Kierpoć wypisujący bilety doszedł do nas dopiero w Bolesławcu (byliśmy na końcu pierwszego desira). Większość trasy przespałem. Do Wrocławia nadrobiliśmy opóźnienie. Mam teraz trochę czasu do dawnej ŚNIEŻKI. Na jednym z peronów przez nieszczelną deskę można zajrzeć jak aktualnie wygląda tunel pod peronami będący w trakcie remontu. Udajemy się na dworzec PKS, bo Semaforek chce zakupić coś na ząb. Tam zaczepiają go dwa gnojki prosząc o pieniądze, ale ten ich spławia. Następnie powracamy na dworzec, a po jakimś czasie żegnam się z Łukaszem. W oczekiwaniu na TLK oglądam ruch pociągów. Przyjeżdża EIC GÓRNIK oraz Orlice z Pardubic. W tym drugim kierpoć musiał obudzić jakiegoś śpiącego pasażera. Składy zostają złączone. Na bocznicę zabierze je stonka, na której chyba przewidziano miejsca dla pasażerów z miejscówkami bo jest numerek :P :


Na IR ŚLĄSK z Przemyśla przyjeżdża 1 x EN57 i w dodatku full plastik. IR PROSNA z Warszawy to SPOT, który od razu przechodzi na regio do Rawicza. W końcu podstawiają mój TLK. Po pociągu łażą młodzi ludzie, którzy niby zbierają na bilet do Wałbrzycha. Ruszamy z +5. W Brzegu na klapkach mój pociąg wypisany jako do Przemyśla i Zakopanego czyli kolejna brzeska bzdura. W Kędzierzynie jestem po północy i tak kończy się ten wyjazd.