Czeska dwudniówka nr 4
17-18.09.2007.

Kędzierzyn - Chałupki - Bohumín - Přerov - Česká Třebová - Praha - Beroun - Rakovník - Lužná u Rakovníka - Chomutov - Bílina - Úpořiny - Ústí nad Labem - Praha - Česká Třebová - Břeclav - Staré Město u Uherského Hradiště - Veselí nad Moravou - Sudoměřice nad Moravou - Skalica na Slovensku - Holíč nad Moravou - Kúty - Břeclav - Brno - Skalice nad Svitavou - Chornice - Prostějov - Senice na Hané - Olomouc - Přerov - Bohumín - Chałupki - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Przyszedł czas na ostatnią w te wakacje Czeską dwudniówkę, która jest jednocześnie pożegnaniem biletu sieciowego dwudniowego, ponieważ 22 września 2007 znika on z oferty Kolei Czeskich. Postanowiłem również zaliczyć sobie jedno z przejść granicznych ze Słowacją, którego los w przyszłym rozkładzie nie jest pewny a mianowicie Sudoměřice nad Moravou - Skalica na Slovensku. 17 września rano zjawiam się na kędzierzyńskim dworcu, gdzie oczekuje już na mnie kol. Krzysiek, z którym odbędę ten wyjazd. Do Chałupek dojeżdżamy tradycyjnym połączeniem o 6:07 z przesiadką w Raciborzu. W Chałupkach tradycyjnie przejściówki zakupujemy dopiero wtedy gdy zostanie zapowiedziany wjazd pociągu. Tradycyjnie ma on lekko w plecy i tradycyjnie przyjeżdża kibelek deLuxe. ;-) Jadą jakieś pojedyncze osoby. Pogranicznicy zabierają się z nami. W Bohumínie udajemy się załatwić wszystkie formalności w kasie biletowej. Jupiiii, jest Grand Express, a w nim super plakat z naszym EC PRAHA, już wisi u mnie na ścianie. ;-) Bierzemy też kilka innych gazetek, a następnie udajemy się na peron. Podczas oczekiwania na BESKYDA wraca kibel z Ostravy do Raciborza, który uwieczniam:


BESKYD jak nigdy przyjeżdża przed czasem co dobrze wróży, bo następne dwie przesiadki mamy dość napięte. Zajmujemy miejsce w bagażówce z 6-ciomiejscowymi przedziałami i ruszamy. Mamy atlas Czech, więc możemy na bieżąco śledzić jak biegnie trasa, którą jedziemy. Trasę Bohumín - Přerov opisywałem już wiele razy, więc wspomnę jedynie, że za Ostravą mijamy stawik, który zwie się Velký Vaček ! ;-P ;-P ;-P Do Přerova docieramy punktualnie. Przy tym samym peronie oczekuje już rychlik BEČVA, na który się przesiadamy. Odjazd punktualny. Na razie również jazda po znanej trasie. W Července tor na Litovel chwilowo nie istnieje, więc znamy już przyczynę KKA na trasie, którą planowaliśmy jechać. Naszym rychlikiem planujemy dojechać do Pragi, gdzie mamy 9 minut przesiadkę na kolejny pociąg, niestety ma on oznaczenie, że vlak nečeká na žádné přípoje. No ale zobaczymy jak będzie. Nadal uważam, że odcinek Zábřeh na Moravě - Česká Třebová jest najfajniejszym odcinkiem na całej magistrali. Docieramy do stacji Česká Třebová. Mamy tu rozkładowo kilka minut postoju, ponieważ ma nas wyprzedzić PENDOLINO z Ostravy do Pragi. Podczas postoju słyszymy zapowiedź, że za chwilę wjedzie opóźniony o 10 minut EC z Budapesztu do Hamburga (rozkładowo odjeżdża stąd 4 minuty przed przyjazdem naszego rychlika). Podejmujemy szybką decyzję, że przesiadamy się na niego, w tym samym momencie rychlikowi wypisują 5 minut opóźnienia, które znając życie na pewno się zwiększy. Skład EuroCity to niemieckie wagony, takie jak na EC WAWEL. Ciekawostką dla mnie są dwa przedziały służbowe, w jednym siedzą konduktorzy, a w drugim znajduje się monitor, na którym wyświetlone są wszystkie postoje pociągu wraz z godzinami. Podczas wsiadania przejeżdża PENDOLINO. Po jego odbiegu ruszamy my. Jedzie się wygodnie i cicho. Na wyświetlaczu możemy obserwować z jaką prędkością jedzie pociąg. Na szlaku jedziemy prawie 160 km/h. Czasami jednak stajemy, widocznie siedzimy na ogonie PENDOLINA jadącego przed nami, przez co stopniowo zwiększamy nasze opóźnienie. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że rychlik, na który się przesiadamy odjeżdża z Prahy hl.n. a nasz EC jedzie przez Holešovice. 10-minutowe opóźnienie nie stanowiłoby żadnego problemu, ale większe już tak. Niestety bliżej Pragi są jeszcze roboty i odcinki z zamkniętym jednym torem, co generuje kolejne minuty opóźnienia. Sytuacja robi się coraz mniej ciekawa, ale pocieszamy się tym, że nasz rychlik jadący za nami również nie jest w lepszej sytuacji, bo przecież się nie przeteleportuje. Dojeżdżając do Holešovic mamy 35 minut opóźnienia. Jest 13:10, nasz rychlik z hl.n. odjeżdża o 13:14. Marnie to widzę, no ale próbujemy, a nuż coś go opóźni (bo zdarzyło mi się już że pociąg oznaczony w rozkładzie jako nie czekający jednak czekał). Biegniemy na stację metra, zakupujemy bilet i jedziemy. W ten oto sposób nieplanowanie zaliczyłem swój pierwszy raz w praskim metrze. ;-) Na hl.n. wpadamy o 13:17, niestety rychlik pojechał punktualnie co do minuty.... ;-( Tak więc wiemy już, że nie uda nam się pojechać zaplanowanej trasy Praga - Tábor - Ražice - Horažďovice - Klatovy - Plzeň. Na peronie podejmujemy decyzję odnośnie dalszej jazdy. Wybraliśmy jeden z opracowanych planów awaryjnych a mianowicie trasę Praga - Beronun - Zdice - Březnice - Rožmitál pod Třemšínem - Březnice - Blatná - Nepomuk - Plzeň. Znów musimy pobiec, ponieważ do odjazdu pociągu Praha - Beroun została minuta. Wpadamy na ostatni peron w starej hali i zajmujemy miejsce w pociągu z wagonami przypominającymi nasze bohuny, jednak posiadającym wagony silnikowe na początku i na końcu. Według czeskiej stronki oznaczenie tej jednostki to 470. Ruszamy punktualnie, zapełnienie duże, w końcu jest dzień roboczy i zaczyna się szczyt. Jadąc tym pociągiem przeglądam cegłę i.... wpadam na zupełnie nowy pomysł ! Po przeanalizowaniu wszystkiego decydujemy się na przejazd trasą Beroun - Rakovník - Lužná u Rakovníka - Chomutov - Bílina - Úpořiny - Ústí nad Labem. Tak mi się jeszcze nie zdarzyło, żeby planować trasę na kilkanaście minut przed jej jechaniem. ;-P W związku z tym, że zmieniliśmy plan na stacji Beroun nie mamy 4 minut tylko prawie godzinę, więc możemy chwilę odpocząć po wrażeniach z Pragi. ;-P Udajemy się do budynku dworca. Przy jednym sklepiku jest ciekawa reklama hot-dogów, która nie wiem dlaczego skojarzyła mi się ze wspominanym jeziorkiem koło Ostravy ;-P :


Długa przerwa na nowej dla mnie stacji nie może się obyć bez sesji zdjęciowej:


Niestety sprawdziły się nasze najgorsze obawy i do Rakovníka pojedzie motoraczek. ;-( Na szczęście jest też doczepny, w którym tylne okna da się normalnie otwierać co ułatwia robienie fotek. Rychlik do Pragi jest opóźniony, jednak my ruszamy planowo nie czekając na skomunikowanie. Przemierzamy kolejne stacyjki, które uwieczniam.
Beroun-Závodí:


Hýskov:


Nižbor:


Žloukovice:


Račice n.Berounkou:


Zbečno:


Újezd n.Zbečnem:


Roztoky u Křivoklátu:


Křivoklát:


Městečko u Křivoklátu:


Pustověty:


Lašovice:


Chlum u Rakovníka:


Przed samym Rakovníkiem stajemy na chwilę na semaforze po czym ruszamy. Dołącza się do nas linia, którą za chwilę pojedziemy:


Na stacji Rakovník oczekują pociągi w innych kierunkach. Najpierw krótkie focenie:


Następnie zajmujemy miejsce w pociągu do Pragi, ale pojedziemy nim tylko chwilę. Skład to lokomotywka spalinowa 714 i 3 wagoniki Btx. Nie przepadam za nimi bo mają niskie siedzenia i nie da się otwierać okien. Ruszamy planowo. Przystanek Rakovník zastavka przejeżdżamy bez zatrzymania. Po paru minutach jazdy jesteśmy na stacji Lužná u Rakovníka. Znajduje się tu muzeum kolejowe, jednak nie mamy czasu go obejrzeć. Według rozkładu mamy tu 2 minuty czasu na przesiadkę. Na stacji nie widzę jednak żadnego składu wyglądającego na rychlik, więc idę do dyżurnego i dowiaduję się, że jest 10 minut opóźnienia. Tak więc mamy czas, żeby cyknąć fotki:


W końcu przyjeżdża spóźnialski rychlik z Pragi do Chomutova. Skład to wagon silnikowy 854 oraz dwa wagony Btn w czerwonym malowaniu a w środku bardzo ładne i z materiałowymi siedzeniami, WC z zamkniętym obiegiem (!):


Na wyjeździe cykam jeszcze dwie fotki:


Trasa bardzo ładna, nieraz pokusiłem się o cyknięcie fotki w czasie jazdy:


Czasem przejeżdżamy obok pól chmielu. Cykam stacyjkę Měcholupy:


Trasa spalinowa, sieć pojawia się na stacji Žatec gdzie cykam fotę:


Widzimy w atlasie, że do Chomutova wiodą dwie linie. Jedna jest dość ciekawa, gdyż znajduje się na niej długi tunel. Jesteśmy ciekawi którą pojedziemy. W czasie jazdy nie dostrzegamy jednak żadnego odgałęzienia, a po jakimś czasie ku naszej uciesze ukazuje się wjazd do tunelu:


Tunel faktycznie długi, chyba z 5 minut nim jechaliśmy. W samym jego środku na chwilę się zatrzymujemy:


Jak w każdym tunelu panuje tu straszny chłód. Pod koniec tunel idzie łukiem i wyjazd z niego również znajduje się na łuku:


Widzimy, że linia ma wygląd zmodernizowanej bądź też nowo wybudowanej. Chwilę po wyjeździe z tunelu po lewej stronie ukazuje nam się wielka kopalnia odkrywkowa. Tak więc już wszystko jasne, pewnie na jej potrzeby przesunięto linię bardziej w prawo (właśnie przez ten fajny tunel) a po starej nie ma już śladu, czyli mapka w atlasie jest już troszkę nieaktualna. Po wyjeździe z tunelu mijamy się też z pociągiem jadącym w przeciwnym kierunku, bo tunel jest jednotorowy. W końcu dojeżdżamy do stacji Chomutov. Mamy tu chwilę czasu, więc czas na sesję zdjęciową:


Kolejny pociąg którym odbędziemy podróż to rychlik OHŘE rel. Cheb - Havlíčkův Brod. Przyjeżdża planowo. Ten pociąg to wreszcie normalny wagonowy pospiech, a nie jakieś wagoniki. ;-P Odjeżdżamy mając leciutko w plecy, bo czekaliśmy na osobówkę, która jechała zaraz po naszym opóźnionym rychliku z Pragi, więc również doznała opóźnienia. Cykam stacyjki na których mamy postoje.
Chomutov město:


Jirkov zast.:


Most:


Na tej trasie również ładne widoczki. Na stacji Bílina szybka przesiadka do motoraczka do Ústí nad Labem przez Úpořiny:


Frekwencja zabójcza, oprócz nas jeszcze dwie osoby. W pociągu jest specyficzny sposób odprawy podróżnych czyli nie ma kondiego. Na pamiątkę kasujemy sobie nasze sieciówki w kasowniku. Ruszamy chwilę po odjeździe rychlika, co ciekawe według rozkładu w Usti nad Labem nasza osobówka melduje się wcześniej niż on. ;-) Linia jest dwutorowa i zelektryfikowana, pierwszy raz mam okazję jechać motoraczkiem pod drutem. Na trasie jest jedna stacyjka węzłowa Úpořiny, gdzie oczekują na nas motoraczki w innych kierunkach. My natomiast po 25 minutach jazdy od tej stacyjki meldujemy się w Ústí nad Labem hl.n. Aktualnie trwa przebudowa stacji, peron 2 chwilowo nie istnieje, na peron 3 idzie się przez tory:


Mamy teraz do wyboru albo rychlik do Pragi albo EC do Pragi, jest chyba oczywiste co wybieramy. ;-) Oglądamy sobie też budynek dworca, bardzo zadbany, tunel pod peronami dopiero się buduje, na perony będą ruchome schody. ;-) Po obejrzeniu stacji udajemy się na peron, gdzie konsumujemy ciastka. ;-) A przez stację przemykają pociągi. Najpierw rychlik do Pragi. Później przyjeżdża osobówka do Děčína. Kibel hamuje tak głośno, że musze sobie zatkać uszy (kto kiedykolwiek jechał czeską osobówką to wie o co chodzi). 5 sekund później przyjeżdża drugi kibel z przeciwnej strony, również z pięknymi hamulcami. Aż strach pomyśleć co by było gdyby wjeżdżały jednocześnie ! ;-P Po odjeździe kibli wypisują się dwa pociągi międzynarodowe: KOPERNIKUS z Pragi do Berlina i nasz EC z Berlina do Pragi. Pierwszy zjawia się KOPERNIKUS, wagony w malowaniu DB NachtZug. Chwilę później przyjeżdża nasz EC, wagony takie jak w tym z Budapesztu. Zapełnienie słabe. Zwiedzamy sobie cały skład. Na końcu wagon przedziałowo-bezprzedziałowo-rowerowy, na WAWELU też kiedyś taki jeździł. Z kolei w restaurancie ceny w Euro powalają na kolana. ;-/ Jedziemy teraz bardzo ładną trasą wzdłuż Łaby i Wełtawy, niestety po ciemku nic już nie widać. Tak oto docieramy do Pragi gdzie meldujemy się o 21:34. Mamy teraz kupę czasu bo GALILEO GALILEI jedzie dopiero o 1:01. Spotykamy się tu ze znajomym MK, z którym szwędamy się po mieście, więc czas leci dość szybko. Na dworzec powracamy metrem, więc mam drugą okazję do przejażdżki nim. Najpierw zakupujemy w kasie międzynarodowej bilety na jutrzejszy odcinek słowacki. Mamy zniżkę z racji posiadania In-Karty/Rail Plus, więc cena nie jest wysoka. Następnie czas udać się do vlaku. Gdy przybywamy na peron stoi również jeszcze EXCELSIOR. Ku mojemu zdziwieniu odjeżdża w kierunku tunelu czyli pewnie pojedzie przez Prahę Vršovice. My znajdujemy pusty przedział w klimatyzowanej dwójce słowackiej i lokujemy się w nim. Odjeżdżamy punktualnie. Trochę drzemiemy. Za Brnem trzeba się pomału zbierać bo przed nami stacja Břeclav. Meldujemy się tam po 4:30. Do odjazdu przygotowują się pierwsze osobówki. My po wizycie w budynku dworca lokujemy się osobówce do Vsetína. Ruszamy punktualnie. W Rohatcu na godzinkę rozdzielamy się. Krzysiek wysiada aby zaliczyć Rohatec - Sudoměřice nad Moravou, a ja jadę dalej bo chcę zaliczyć Uherské Hradiště - Veselí nad Moravou. Osobówką dojeżdżam do stacji Staré Město u Uherského Hradiště, gdzie szybko przesiadam się na pociąg do Brna przez Veselí nad Moravou. Skład to wagony bezprzedziałowe zaprzęgnięte w spalinówkę. Ruszamy planowo. Na trasie ładne pola i wschód Słońca. Mamy jeden postój na krzyżowanie, przez co łapiemy małe opóźnienie. W Veselí nad Moravou szybka przesiadka na motoraczek, w którym czeka już Krzysiek. ;-) Motoraczek posiada siedzenia obite materiałem. Ruszamy planowo. Na jednej ze stacyjek przez chwilę nie mogliśmy ruszyć, może coś z hamulcem. Z pociągu wysiadamy na stacji Sudoměřice nad Moravou. Oczekuje tu na krzyżowanie z nami szynobus Regio Nova. Mamy 15 minutek. Najpierw zakupujemy bilecik do pierwszej stacji po stronie słowackiej, a następnie czas na sesję zdjęciową:


W międzyczasie przyjeżdża pociąg ze Słowacji, który za chwilę będzie tam powracać. Motoraczek czeski, kondi słowacki. Pilnuje go policja, która sprawdza dokumenty każdemu kto wsiada. Również materiałowe siedzenia:


Oprócz nas jedzie jeszcze "aż" jeden pan. Ruszamy planowo. Pociąg jedzie aż do stacyjki Holíč nad Moravou. Przejeżdżamy obok drogowego przejścia granicznego. W Skalicy mamy kilka minut postoju. Krzysiek wysiada, żeby zrobić fotkę, lecz zaraz po jego wyjściu pociąg rusza.... ze mną i z plecakiem Krzyśka na pokładzie ! ;-P Nie ujechaliśmy jednak daleko.... jedynie za stację. Okazało się, że to tylko manewr żeby zabrać stojącą na drugim torze doczepkę. Po chwili Krzysiek znów może dołączyć do mnie i swojego plecaka. ;-) Na stacji w Skalicy cykam dwie fotki:


Na trasie Skalica - Holíč jest przystanek Kátov:


Przez całą drogę kondi nie wyraził nawet chęci, żeby sprawdzić nam bilety, tak tak, to już nie Czechy... Na stacji Holíč nad Moravou mamy prawie godzinkę czasu. Odgałęzia się tu linia do czeskiego Hodonína, niestety pociągów pasażerskich na niej brak. ;-( Motoraczek robi oblot doczepki, za chwilę będzie powracać do Skalicy. Przyjeżdża też kibel, z którego wysiada masa uczniów. Większość z nich przesiada się na motoraczka, teraz już wiemy po co braliśmy tą doczepkę. Czas na sesję zdjęciową:


3 ostatnie zdjęcia wykonane na samym końcu stacji wywołały małą panikę dyżurnej ruchu, która wybiegła z budynku i krzyczała dokąd idę. ;-P W końcu doczekaliśmy się naszego pociągu Skalica - Kúty. Ekipa ta sama, tyle że bez doczepki. Nawet jadą jacyś ludzie i w końcu kondi sprawdził nam bilet. Linia biegnie głównie przez pola. Po 20 minutach jazdy meldujemy się na stacji Kúty. Jest to stacja graniczna z Czechami. Na stacji jest też parking dla rowerów i sklepiki. Krzysiek znajduje nawet polskie pierniczki ! ;-) Ruch całkiem spory, na stacji stoją jakieś towary, nasz motoraczek szykuje się do kolejnego kursu, stoi osobówka do Bratysławy, przyjeżdża też IC/Ex MORAVIA rel. Bohumín - Bratysława. Słowacy jednak są mniej porządni, po odjeździe pociągu nie wymazują go od razu z tablicy. Oczywiście nie mogło obyć się bez sesji zdjęciowej:


Zbliża się godzina przyjazdu naszego EC jednak na stacji i na tablicach cisza. Godzina odjazdu mija, a nadal nic się nie dzieje (ja chcę do Czech !!!). W końcu z prawie 10-minutowym opóźnieniem zjawia się EC z Budapestu do Hamburga, ten sam którym wczoraj niespodziewanie jechaliśmy. Prowadzi słowacka 350-tka. Zajmujemy miejsce i ruszamy. Najpierw jedziemy lasem, później przez pola. Podczas jazdy kontrola graniczna. W sumie nawet nie trzeba patrzeć przez okno, żeby wiedzieć w którym miejscu zaczynają się Czechy, to się czuje gdy wjeżdża się na zmodernizowane tory. Naszym EC jedziemy do Brna. Niestety po drodze zaczyna się psuć pogoda, niebo zasnuwa się chmurami. Do Brna docieramy mając ok. 20 minut w plecy. Stację mam juz tak obfoconą, że nie chce mi się cykać fotek. Na stacji stoi też KinematoVlak, w którym można obejrzeć jakiś film, ale nie mamy na to czasu. Dzieci mogą chyba otrzymać nawet jakieś gadżety (kalendarze, długopisy itp.). My zajmujemy miejsce w przyspieszonym do stacji Česká Třebová i punktualnie odjeżdżamy. Skład to wagony Bdmtee, jedziemy planowo. Trasa jest mi znana, więc moge trochę podrzemać, ale trzeba uważać, żeby nie przespać stacji, na której wysiamy czyli Skalic nad Svitavou. Tam też wysiadamy. Przy tym samym peronie stoi motoraczek jadący również do stacji Česká Třebová, ale przez Chornice. Podczas przesiadki na niego szybkie fotki:


Ruszamy chwilę po odjeździe przyspieszonego. Teraz będziemy jechać typowymi lokalkami motoraczkowymi. Ta akurat jest średnio ciekawa, nie ma jakichś super widoków. Po niecałej godzince jazdy docieramy do Chornic, gdzie czeka juz motoraczek do Prostějova. Podczas przesiadki oczywiście fotki:


Ta linia już ciekawsza widokowo. Drużynie specjalnie się nie spieszyło (mechanik na niektórych stacjach gdzieś wychodził), więc złapaliśmy małe opóźnienie. Przez chwilę niepokoiliśmy się czy uda nam się złapać motoraczek do Ołomuńca (na skomunikowanie nie ma co liczyc bo dublujemy kawałek trasy, więc można przesiąść się wcześniej, ale my chcemy zaliczyć trasę do końca). Na szczęście udaje się nadrobić parę minut i w Prostějovie jesteśmy prawie planowo. Jest więc czas na zajrzenie do budynku dworca i fotki:


Krzysiek wstapił też do ČD Centrum spytać czy czasem nie ma cegły w sprzedaży, ale w odpowiedzi usłyszał tylko jakieś niezrozumiałe jęki pani która tam pracowała. :-I Zajmujemy miejsce w motoraczku i ruszamy do Ołomuńca. Chyba tylko tacy zapaleńcy jak my jeżdżą tym w pełnej relacji, bo można dwa razy szybciej po zelektryfikowanej linii. Po drodze dwa razy czekamy na mijanki, więc nabieramy opóźnienia, ale nam to nie przeszkadza. Cykam fotki na stacyjce Kostelec na Hané:


Linia wiedzie przez miasto Ołomuniec, więc mamy okazję je obejrzeć. Dworzec Olomouc hl.n. jest położony troszkę na skraju. Po przyjeździe cykam z nudów jedną fotkę:


Teraz mamy do wyboru albo rychlik o 15:19 albo osobówkę o 15:36. Zdecydowaliśmy się na osobówkę, bo chcemy poszwędać się po stacji. Rychlik oczekuje jednak na jakieś skomunikowanie i odjeżdża splecowany o prawie 15 minut, więc pojechaliśmy jednak nim. Jesteśmy w Přerovie. Przyjechaliśmy rychlikiem, więc możemy na chwilę udać się do budynku. Podczas gdy się szwędamy przyjeżdża osobówka o mega długiej relacji Břeclav - Čadca , która zmienia tu loka. Zajmujemy miejsce. Jedzie duzo uczniów. Większość trasy przesypiamy, no ale znam ją na pamięć. W Bohumínie przesiadka na autobus do granicy, potem piechotką na dworzec w Chałupkach. U polskiego kondiego zaopatrujemy się w bileciki i z przesiadką w Raciborzu docieramy do Kędzierzyna. Odprowadzam jeszcze Krzyśka na pociąg, którym jedzie dalej, a następnie udaję się do domciu. Tak pożegnałem dwudniowy bilet sieciowy Kolei Czeskich.