Z voucherem do stolicy 2
3.11.2011.

Kędzierzyn - Katowice - Kraków - Kielce - Warszawa - Katowice - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Na drugi wyjazd do Warszawy postanowiłem wybrać się przez Kraków i Kielce, ponieważ (wstyd się przyznać) nie miałem jeszcze zaliczonego odcinka Radom-Warszawa i należało w końcu uzupełnić ten brak. Na dworcu zjawiam się o 0:40 i czekam na ŚNIEŻKĘ, która ma +15. Po międzytorzu pałęta się zajączek, który nie martwiąc się niczym je sobie rosnące tam roślinki:


Nie spłasza go nawet wjazd ŚNIEŻKI. W ostatnim wagonie jest kilka pustych przedziałów więc rozkładam się w jednym z nich. W Gliwicach chcą się do mnie dosiąść dwaj panowie, jednak kieruję ich dalej mówiąc, że są puste przedziały. Do Krakowa poza kontrolą biletów nikt mnie już nie niepokoi. W Krakowie Głównym jestem po 4:00. Listopadowa noc więc potwornie zimno. Szwendam się trochę po remontowanym dworcu. Na peronach wiszą informacje, że w związku z remontem dworca udostępnione zostało dodatkowe przejście przez tunel bagażowy. Śpią tam żule, szczelnie opatuleni kocami i różnymi innymi szmatami. Na wyremontowanych peronach zamontowane są już nowe tablice wizualne. Zbiorcze z jeszcze nie zdjętą folią ochronną i chyba działające testowo, bo nie pokazują wszystkich pociągów, niektóre pokazują z błędami (jak choćby TLK do Balic czy EIC zamiast Ex) a przyjazdy to w ogóle chyba są z wczorajszego wieczora, a niektóre pociągi powtarzają się dwukrotnie:


Ze starej tablicy przy zabytkowym budynku dworca również możemy dowiedzieć się nieprawdy, że do Hamburga jedzie pociąg EIC:


Megafonistka czasem stosuje dość ciekawe zwroty. Pociągi z lotniska są zapowiadane jako "z portu lotniczego z Balic", natomiast pociągi w kierunku wschodnim "przez stację Kraków Płaszów", to pewnie tak na wszelki wypadek gdyby ktoś nie wiedział, że Płaszów to stacja. :D Nocny pociąg ze Lwowa ma zapowiedziane +60. Bliżej 6:00 udaję się do tunelu tramwajowego. W planie mam zaliczenie 2 pętli: Kurdwanów oraz Bieżanów Nowy. Automat biletowy jakiś zrypany bo za nic w świecie nie chce przyjąć moich pieniędzy. Jestem zmuszony udać się na drugi peron, przez co ucieka mi jedna brygada. W innym automacie zakup bez najmniejszych problemów. Gdy powracam na właściwy peron kolejna osoba walczy z oporną maszynką - bez skutku. Nadjeżdża 50-ka, która zawiezie mnie do Kurdwanowa. Z tunelu wyjeżdżamy na Rondzie Mogilskim, a następnie jedziemy m.in. przez Rondo Grzegórzeckie i Cmentarz Podgórski. Pętla Kurdwanów jest nowoczesną i nietypową pętlą, ponieważ jest wybudowana na estakadzie. Poświęcam chwilę na jej obejrzenie i zrobienie paru zdjęć:


W międzyczasie zjawia się kolejny tramwaj. Teraz muszę się wrócić do miejsca gdzie trasa na Kurdwanów odgałęzia się od trasy na Bieżanów. Pasuje mi każdy tramwaj, więc wsiadam w ten, który przyjechał. Jest to 6-ka jadąca na Salwator:


Dojeżdżam do przystanku Kabel. Z naprzeciwka akurat nadjeżdża 13-tka, więc wykonuję szybką przesiadkę i przez Prokocim docieram na pętlę Bieżanów Nowy:


Teraz aby wrócić na dworzec najbardziej pasuje mi tramwaj 51. Niestety jeździ dość rzadko i akurat gdy dojeżdżaliśmy do Bieżanowa to pojechał, więc trzeba długo czekać. Postanawiam więc wsiąść w coś innego i wybieram linię 9. Ponieważ i tak muszę gdzieś się przesiąść i wiem, że mój bilet 90-minutowy nie starczy mi aby dojechać do dworca postanawiam jechać tak długo aż skończy się jego ważność, aby podczas przesiadki nie tracić minut. Regularnie kontroluję więc czas na kasownikowym zegarze. Od pewnego momentu w tramwaju jest taki ścisk, że nie można się ruszyć. Nie wiedząc czy na przystanku na którym wyląduję będzie automat postanawiam przepchać się do automatu znajdującego się w tramwaju. Jest to nie lada wyczyn, ale udaje mi się zakupić bilet 15-minutowy. 90 minut od skasowania mija gdy tramwaj dojeżdża na przystanek Powstańców Wielkopolskich i tu wysiadam co też jest nie lada wyczynem. Nareszcie można zaczerpnąć powietrza. Zaraz za moim tramwajem zjawia się następny. Szybkie spojrzenie na tablicę - 13-ka, jeszcze szybsze na schemat sieci - pasi, no to wsiadam. Według moich wyliczeń bilet 15-minutowy powinien mi wystarczyć na dojazd do dworca, najwyżej wysiądę przystanek lub dwa wcześniej. Za przystankiem Limanowskiego tramwaj skręca w lewo i w tym momencie zczajam się, że coś jest nie tak, bo 13-tka powinna skręcić w prawo. Nie wiedząc czym jadę (niestety akurat jest to 105-ka więc w środku nie ma wyświetlaczy) a nie chcąc zostać wywiezionym w kierunku Łagiewnik opuszczam tramwaj na najbliższym przystanku czyli Koronie. Jeszcze raz patrzę na tablicę - nie 13-ka tylko 3-ka. Oj Grzesiu, chyba musisz kupić sobie okulary. :P Spoglądam na schemat sieci i po chwili dość dosadnie klnę sobie pod nosem, bo okazuje się, że 3-ka akurat jako jedyny tramwaj nie jedzie do Łagiewnik tylko skręca i kieruje się również na Stare Miasto, więc mogłem nią dalej jechać. Do dziś nie wiem, dlaczego będąc jeszcze w tramwaju nie wpadłem na to, żeby spytać się kogoś w środku co to za linia. :P Sytuacja jest średnio ciekawa, mam 25 minut do pociągu, a jestem niemalże na Podgórzu. :P No ale nie takie rzeczy się już robiło, więc uruchamiam mój 5-ty bieg. Żeby się nie zamotać biegnę wzdłuż linii tramwajowej wspomagając się schematem sieci i docieram do Wawelu. W tym miejscu już się orientuję, więc udaję się na Rynek, a następnie Floriańską i przejściem podziemnym docieram na dworzec. Nawet zdążam jeszcze zakupić obwarzanki. :) Gdy przybywam na peron 5 okazuje się, że pociągu jeszcze nie ma, a po chwili zapowiedź, że zostanie podstawiony z 15-minutowym opóźnieniem. :P Winowajcy: IR GALICJA do Wrocławia i TLK Przemyśl-Szczecin, które przyblokowały mój skład podstawiający się z Płaszowa. Gdy w końcu się wtacza bez problemu znajduję odpowiadające mi miejsce. Jedziemy ładną pagórkowatą trasą do Kielc. Początkowo mam prywatny przedział, w Miechowie dosiada się do mnie pan, a w Jędrzejowie pani. Mężczyzna wysiada w Kielcach, ale na niewiele to się zdaje bo i tak po chwili jest komplet 8 osób w przedziale. Przedział bardzo sfeminizowany, poza mną 7 kobiet, w tym jedna z małym pieskiem. Od Radomia zaliczam. Mimo, że jest już południe w wielu miejscach nadal utrzymuje się mgła. Linia prowadzi w większości przez odludzia i jest w sporej części jednotorowa. Nawet większe stacje jak Warka czy Piaseczno są położone z dala od centrów tych miejscowości, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Na odcinku Radom-Warszawa pojawia się warsiarz z wózkiem. Na terenie Warszawy linia jest już w sporej części zmodernizowana. W rejonie stacji Warszawa Okęcie budowany jest tunel na lotnisko Chopina. Wysiadam na Centralnym (bilet został zakupiony do Warszawy Wschodniej w razie gdyby zaszła potrzeba późniejszego podjazdu z Centralnego na Wschodni). Najpierw zamierzam wymienić voucher na bilet, żeby mieć to z głowy. W COK-u ogromna kolejka więc pobieram numerek i robię sobie rekonesans po dworcu, co jakiś czas zaglądając ile jeszcze do mojego numerka. W końcu nadchodzi moja kolej i bez żadnych problemów staję się posiadaczem biletu i miejscówki na ŚLĘŻĘ. No to czas na tramwaje. Zakupuję bilet 60-minutowy i na przystanku przy dworcu wsiadam w tramwaj 9, którym pojadę do pętli Gocławek. Podczas jazdy trafiam na kontrolę biletów. Chwilę wcześniej jechała inna linia w tym samym kierunku no ale wolałem Swinga. Jedziemy przez Most Poniatowskiego, a następnie Aleją Waszyngtona, gdzie tory nietypowo poprowadzone są po bokach ulicy, a nie na środku. Następnie przejazd przez dość pokręconą pętlę Wiatraczna i dalej już prosto do Gocławka. Tutaj chwila przerwy:


Teraz pojadę 3-ką do pętli Kawęczyńska-Bazylika. W momencie robienia zdjęcia tramwaj rusza, więc myślałem że będę musiał czekać na następną brygadę, jednak kilka metrów od pętli jest drugi przystanek, na którym zdążam jeszcze wsiąść. Dobrze się stało, bo mimo że linia jeździ bardzo często (co 5 minut) to jadąc następną brygadą nie zmieściłbym się już w ważności biletu. Do pętli Wiatraczna powracamy tą samą trasą, a następnie odbijamy na ul. Grochowską i kierujemy się w rejony dworca Warszawa Wschodnia. Przejeżdżamy koło budynku dalekobieżnego (aktualnie remontowanego) a zaraz później obok pętli Dworzec Wschodni/Kijowska. Następnie obok zajezdni Praga i chwilę później jesteśmy przy bazylice, gdzie znajduje się pętla linii 3:


Ważność biletu się skończyła, a czasu mam dużo więc na Dworzec Wschodni powrócę sobie pieszo. Wcześniej zaglądam na chwilę do bazyliki. Podczas spacerku powrotnego na fotkę załapuje się kolejny Swing:


Na skrzyżowaniu przy zajezdni Praga tory skręcają w lewo. Kiedyś można było jechać tramwajem prosto, o czym świadczą pozostałości po torowisku, które nie są już połączone z aktualnie używanym:


Następnie przechodzę koło zajezdni:


Po przybyciu na dworzec oglądam sobie odjeżdżające składy. Najpierw EIC CHROBRY do Szczecina. Skład na bardzo wysokim poziomie, szczególnie wagony bezprzedziałowe:


Następnie TLK do Wrocławia. Standard wagonów jak w Ex, ale to pewnie dlatego, że jedzie przez Łódź:


Ok. 17:05 podstawiają moją ŚLĘŻĘ, na pragotronie oczywiście jako EIC:


W 2 klasie bezprzedziałówka oraz wagony przedziałowe z otwieralnymi oknami, natomiast jedynki nie odstają standardem od tego co można spotkać w EIC:


Moje miejsce przodem do jazdy, więc nie muszę stosować tego patentu co poprzednio. Na centralnym do mojego przedziału dosiada się pan oraz 2 panie czyli jedziemy w czwórkę. Trochę drzemię po zarwanej nocy. Poczęstunek dociera późno, dopiero przed samym Zawierciem. Od Katowic mam już prywatny przedział. Tym razem nie zostajemy przyblokowani na jednotorze w Łabędach, więc w Kędzierzynie meldujemy się planowo. Gdy pociąg wjeżdża już w perony zjawia się konduktor i jeszcze w ostatnich sekundach podróży przechodzę kontrolę biletów. :)